Cała prawda o… wibratorze

Czy ktoś z Was oglądał film pod ciekawym tytułem “Histeria – Romantyczna historia wibratora”? Wbrew tytułowi nie chodzi o film rysunkowy, ani o romans, w filmie chodziło o przedstawienie historii o wynalezieniu wibratora i początkach jego stosowania. Scenarzyści czerpali natchnienie z publikacji “Technologia orgazmu. >>Histeria<<, wibrator i zaspokojenie seksualne kobieta” napisanej przez Rachel P. Maines. Ale ani to co zostało przedstawione w filmie, ani to co zostało napisane przez panią Maines, nie jest prawdziwe, a przynajmniej nie do końca 🙂

Od czego się zaczęło?

Cóż, historia bywa tajemnicza i w tym temacie tak właśnie jest 🙂 Nikt nie wie dokładnie kto wynalazł pierwszy wibrator, jak on wyglądał i do czego był stosowany. Spytacie się: Jak to do czego był stosowany? Otóż, tak, pierwsze wibratory służyły do nie-erotycznych masaży. Pierwszy elektryczny wibrator wynalazł Joseph Mortimer Granville, który opatentował swoje urządzenie o nazwie „Percateur” już na początku lat 80-tych XIX wieku. Sam wynalazca twierdził, że nie wynalazł „Percateur” z myślą o masowaniu łechtaczek. Na naszym rodzimym podwórku lekarze często korzystali z wibratorów i nie miało to nic wspólnego z leczeniem histerii za pomocą orgazmów. Popularność tych urządzeń wynikała po prostu z wiary, w rzekomo zbawienne skutki masaży.

Czasy obecne

Dziś możemy wejść do pierwszego lepszego sex shop-u i wibratorów mamy pod dostatkiem, normalnie do wyboru, do koloru. Produkt ten i jego wykorzystanie ewoluowały przez lata i w tej chwili wibrator kojarzy nam się z konkretną czynnością (bardzo przyjemną ;)) i konkretnym wyglądem.

Czy wibrator jest odpowiednim akcesorium dla mnie?

To ważne pytanie i warto sobie na nie szczerze odpowiedzieć. Wiele kobiet się wstydzi w ogóle pomyśleć, że mogłaby użyć wibratora. A zupełnie niepotrzebnie, bo szacuje się, że około 40% Polek regularnie korzysta z tej maszynki. Wiecie, można zawsze sobie zaśpiewać “Wszyscy mają Mambę, mam i ja!”. 🙂

Jaki wibrator wybrać i jak to zrobić?

Wybór jest szeroki. Krótkie, długie, grubsze, chudsze, jakie sobie zamarzymy, oczywiście również czarne i białe. Wszystko można kupić albo w stacjonarnym sex shop-ie, albo nie wychodząc z domu, przez internet (tą opcję polecam tym bardziej wstydliwym). Jesteśmy już zdecydowani na zakup, więc teraz wybieramy rodzaj zabawki:

  • uniwersalny – stosujemy do wszystkiego, każda dziurka nasza :),
  • waginalny – ten jest prawdziwym penetratorem sami wiecie czego, ale niezbyt dobrze radzi sobie z pieszczotami łechtaczki,
  • wibrator punktu G – wszyscy panowie szukają tego punktu bardzo intensywnie 🙂 ale ten model wibratora nie ma problemu z jego odnalezieniem, gdyż jest zagięty na końcu i daje max rozkoszy, a orgazmy są zajebiste,
  • wibrator łechtaczkowy – mały, zgrabny i dobrze leży w dłoni :),
  • wibratory analne – no tego to chyba tłumaczyć nie muszę :).

Pamiętajmy również o mocy naszej zabawki, czyli jeszcze nie jesteśmy pewni czego chcemy to bierzemy wibrator z regulowaną mocą, a jak już jesteśmy zdecydowani i lubimy mocne wrażenia to kupujemy mocarny wibrator :).

Rozmiar to sprawa indywidualna, czyli lubisz duże to kup dużego, wolisz mniejsze to kupuj mniejsze. Tak jak pisałam wcześniej, do wyboru, do koloru 🙂

Skupmy się na materiale z jakiego są wykonane wibratory. Najlepiej wybierać takie, które są zrobione z silikonu medycznego lub plastiku ABS. Te materiały są nietoksyczne i hipoalergiczne oraz łatwe do utrzymania w czystości. Natomiast sprzęt zbudowany z gumy, lateksu czy cyberskóry odpada, bo może powodować reakcje alergiczne albo poważniejsze schorzenia, a nie o to w tej zabawie chodzi.

A więc moje panie, zachęcam do wypróbowania wibratora w swojej sypialni, oczywiście partnera również możemy zachęcić do “zabawek”. Ze swojej strony polecam urozmaicenia w alkowie, bo jak się nie nudzimy to i głupoty nam do głowy nie przychodzą 🙂