Czy mamy za co być wdzięczni?

Czy mamy, za co być wdzięczni?

Ameryka w ten czwartek obchodzić będzie Święto Dziękczynienia. Święto ogłoszone przez Prezydenta Abrahama Lincolna narodowym w 1863 roku na pamiątkę pierwszego Dziękczynienia Bogu z 1621 roku. Geneza Święta Dziękczynienia wiąże się z historią grupy ponad 100 angielskich separatystów odłam anglikanizmu, nie mylić z terrorystami 🙂 ), którzy osiedlili się w Plymouth w stanie Massachusetts w 1620 roku. W 1621 roku po zebraniu obfitych plonów uczcili to wydarzenie wraz z miejscowymi Indianami z plemienia Wampanoagów, składając Dziękczynienie Bogu za przetrwanie srogiej zimy. Uczta towarzysząca modłom trwała trzy dni, a głównym jej daniem były dzikie indyki. Jeśli idzie o Kanadyjczyków, uważają oni, że pierwsza uroczystość tego typu miała miejsce w 1578 roku, kiedy podróżnik Martin Frobisher złożył dziękczynienie za ocalenie życia. Miało to miejsce w okolicach Nowej Funlandii i Labradoru.

Tyle historia…

Na FB koleżanka ze Stanów napisała, że bardzo brakuje jej rozmów ze swoją siostrą, która odeszła w zeszłym roku, że brakuje jej już nieżyjących rodziców, i że jest wdzięczna, że miała z nimi taki dobry kontakt, że jest wdzięczna za wsparcie od innych członków rodziny a także przyjaciół, że byli z nią, gdy siostra odchodziła. I tak sobie pomyślałam, że może warto ustanowić dla siebie swoje własne Święto Dziękczynienia. Każdy dla siebie w innym terminie, albo wszyscy razem w jednym. Wariant dowolny. Ważne za to by uświadomić sobie, że nie jesteśmy sami w otaczającym nas świecie. Pracujemy, mamy rodziny, mamy sąsiadów, spotykamy obcych ludzi na ulicy, w sklepie, w tramwaju… Jedni lepiej, drudzy gorzej radzą sobie z codziennością. Jednych nic nie złamie, a przynajmniej takie sprawiają wrażenie, mówimy wtedy o nich, że są naszą opoką, a drugim to my musimy udzielić pomocy, by nie rozsypali się na kawałki. Pomagamy, bo tak uważamy za słuszne, bo tak nas wychowano, bo od małego słyszeliśmy, że trzeba młodszemu, mniejszemu, słabszemu pomagać. A ile razy za to usłyszeliśmy: dziękuję? No właśnie. Niektórzy zamiast dziękuję stale wyciągają do nas rękę i tylko dawaj, dawaj, dawaj… Wykorzystują naszą naiwność, dobre serce. A my nadal pomagamy, niezrażeni takimi zachowaniami. Pomagamy zwierzakom. Ich wdzięczność jest za to najbardziej szczera. Mały psiak przytulony, nakarmiony i umieszczony w bezpiecznym schronieniu będzie naszą dobroć pamiętał do końca życia, dzikie zwierzę uratowane przez myśliwego, po latach go rozpozna i nie zrobi mu krzywdy.

A czy my potrafimy jeszcze dawać, tak szczerze i bezinteresownie, by dawanie sprawiało nam radość? Czy robimy to tylko z obowiązku, bo właśnie tak wypada? Bo tak nam kazano?

Proponuję, zatem ustanowić dla siebie Dzień Podziękowania, za każde dobre usłyszane słowo, za każdy uśmiech obcego człowieka, za miłość rodziców, za jej brak, za zdrowie, za… życie ☺

Osobiście dziękuję moim przyjaciółkom, przyjaciołom, rodzinie, mojemu mężowi, moim zwierzakom… mojemu redaktorowi, że puszcza moją pisaninę, mojemu edytorowi, że tak pięknie ją upiększa… a dalej następuje długa lista osób i zdarzeń do uzupełnienia… Każdy sam najlepiej wie, za co i komu może podziękować.