Kim dla Was jest desperatka? Czy jest to dziewczyna, która wie czego chce i dąży do tego? A może dziewczyna po 30?
Jak się domyślacie nie pytam bez powodu, jakiś czas temu powiedziano mi, że kobiety po 30 są desperatkami, ponieważ szukają partnera na już, na teraz, na szybko. Zgadzacie się z tą opinią?
Temat mnie zainteresował z dwóch powodów, pierwszy – jestem po 30 i nie mam partnera, drugi – nie lubię jak wsadza się wszystkich do jednego worka.
Aby dojść do prawdy warto zacząć od początku. Otwieram słownik i wyszukuję definicję desperatki, znajduję coś takiego: człowiek zrozpaczony, który stracił nadzieję i jest gotów na wszystko.
Jeżeli chcielibyśmy powyższą definicję skonfrontować z opinią jaką usłyszałam to, kobieta po 30 nie posiadająca partnera, jest zrozpaczona, nie ma już nadziei i „rzuca” się na każdego faceta jaki okaże choć resztki zainteresowania, czyli powie „Hej…”. Oczywiście jest to obraz bardzo przerysowany, ale mam czasem wrażenie, że niektórzy moi znajomi tak mnie widzą.
Idźmy dalej poprosiłam opiniodawcę o rozwinięcie myśli. Okazało się, że opinia wiąże się bezpośrednio z moją osobą, tym bardziej temat stał się interesujący.
„No, K… jesteś już po 30, bez ogródek mówisz, że chcesz mieć dzieci, sama dobrze wiesz, że to ostatni dzwonek, prawda? Przez ostatni rok umawiałaś się chyba już z 20 facetami i co, i nic? Z daleka widać, że chcesz „złapać” faceta, żeby zmajstrował Ci dzieciaka, nie jest tak? Ja tego nie oceniam bo wiesz Wy tak macie, dochodzicie do pewnego wieku i zegar biologiczny zaczyna wariować.”
Nie chce przytaczać całej rozmowy, bo nie o to tu chodzi.
Jako, że jestem już po 30 to sztukę konwersacji opanowałam, jak i słuchania ze zrozumieniem, tak więc zadałam kilka prostych pytań mojemu koledze:
Czyli pierwszym kryterium desperacji jest osiągnięcie pewnego wieku (30 lat) i chęć posiadania dzieci?
Częsta wymiana partnerów, oznacza, że poszukuje najlepszego materiału genetycznego?
Po 30 to ja jestem myśliwym i zaczynam polować, a mężczyźni stają się bezbronnymi sarenkami?
Odpowiedzi były dość wymijające jako iż mój rozmówca słynie z tego, że nie lubi przyznawać się do błędu to powiedzmy krótko, potwierdzał z szyderczym uśmiechem.
Za to ja jako ten myśliwy odpowiedziałam po swojemu:
„Mój drogi, gdyby było tak jak mówisz to oznaką twojej męskości powinno być to, że spłodziłeś syna, zbudowałeś dom i zasadziłeś drzewo, w końcu 35 lat to chyba już ten wiek, czyż nie? Ale wróćmy do mojej desperacji, z wiekiem nie będę się kłócić i z tym, że chce posiadać dzieci też nie, ale przypominam, że żyjemy w czasach gdzie medycyna poszła do przodu i mimo iż fizycznie 20 latka lepiej nadaje się na matkę to ja jestem do tej roli lepiej przygotowana psychicznie.
Częsta wymiana partnerów nie oznacza moich wysokich wymagań co do materiału genetycznego, a braku porozumienia, poczucia bezpieczeństwa, odpowiedzialności ze strony mężczyzny. Oczywiście mówię tu o tych znajomościach, z których ja zrezygnowałam.
Czy jestem myśliwym, a ty mój drogi bezbronną sarenką, tu sama nie wiem, bo faktycznie jestem dużo bardziej pewna siebie, niezależna, może to właśnie oznacza, że role się trochę odwróciły.”
Po tej rozmowie uważam, że nie jestem desperatką, jestem młodą wiedzącą czego chce kobietą.