Efekt Lucyfera

Całość brzmi “Efekt Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło?” Jest to książka autorstwa Philipa Zimbardo, który w roku 1971 przeprowadził tzw. eksperyment więzienny.
Ale może zacznę od początku 🙂

Kim jest Philip Zimbardo?

Amerykański psycholog, obecnie na emeryturze. Prowadził badania z dziedziny psychologii społecznej i badania nad nieśmiałością. Założyciel i patron działającego od 2014 jedynego w Polsce Centrum Zimbardo. Ulokowany w Katowicach na Nikiszowcu ośrodek jest miejscem spotkań i edukacji młodzieży. Zajmował się również badaniami z dziedziny psychologii zła, terroryzmu i dehumanizacji.

Tezy eksperymentu

  • Skonfrontowanie tezy o radykalnej zmianie zachowania (skłonności do ogromnego okrucieństwa) zwyczajnych ludzi, kiedy stają się anonimowi i mogą traktować innych przedmiotowo.
  • Zbadanie wpływu otoczenia, autorytetu, solidarności grupowej oraz konkretnej sytuacji na działania jednostek.

Przebieg eksperymentu

Z grupy około 70 ochotników chcących wziąć udział w eksperymencie (udział był płatny), wybrano 24 osoby. Aby wybrać grupę kontrolną wszyscy ochotnicy byli badani pod kątem przeszłości kryminalnej, problemów zdrowotnych i psychicznych.

Badanie miało odbywać się w piwnicach stanfordzkiego wydziału psychologii, które zostały dostosowane do założeń, a mianowicie przerobiono je na “więzienie”, które miało 3 cele, główny dziedziniec, przebieralnię dla strażników, pokój wartownika i biuro dyrektora więzienia (dyrektorem był Zimbardo, który później stwierdził, że jego zaangażowanie emocjonalne w eksperyment było poważnym błędem w założeniach). Czas eksperymentu był przewidziany na 14 dni. Obraz rejestrowała kamera umieszczona w otworze na jednym z końców głównego korytarza. Rozmowy więźniów były podsłuchiwane. Więzienie pozbawione było okien i zegarów.

W pierwszym dniu eksperymentu doszło do “zatrzymania” grupy uczestników, którzy mieli wcielić się w rolę “więźniów”. Policja w tym zakresie współpracowała z badaczami i samo “zatrzymanie” wyglądało jak prawdziwe, łącznie z przedstawieniem “zarzutów”, aresztem i przesłuchaniami na pobliskim komisariacie, a następnie transportowano “więźniów” do urządzonego już wcześniej “więzienia”.
Skazańcy zostali ubrani w długie białe koszule z numerem identyfikacyjnym po obu stronach. Do prawej stopy każdego z nich umocowano ciężki łańcuch zapięty na kłódkę. Czapkę stanowiła damska pończocha. Przygotowany w ten sposób strój miał ich upokorzyć i maksymalnie ujednolicić.
Więźniowie musieli zwracać się do strażników formułą „Panie oficerze penitencjarny”, a do siebie jedynie po numerze identyfikacyjnym. Aby utrwalić je w ich pamięci, strażnicy organizowali kilkakrotnie w ciągu każdej zmiany „odliczania”. Początkowo więźniowie nie traktowali ich poważnie, manifestując przy tym chętnie swoją niezależność. Strażnicy nie byli jeszcze zdolni zmusić ich do posłuszeństwa.
Popularną formą karania były pompki. Pozornie niegroźne, stały się z czasem metodą poniżania więźniów (zwłaszcza, kiedy strażnik stawiał nogę na odbywającym karę, albo kazał na nim siadać innemu więźniowi).

Drugiego dnia eksperymentu wybuchł bunt. Więźniowie zabarykadowali się w celach, zdjęli czapki i zerwali numery identyfikacyjne. Zaczęli drwić ze strażników. Ci wezwali do pomocy inną zmianę i razem potraktowali skazańców dwutlenkiem węgla z gaśnicy. Zszokowani więźniowie zostali rozebrani, ich łóżka wyprowadzono na korytarz, a inicjatorów buntu zamknięto w izolatkach. Innych zmuszono do robienia pompek, odmówiono im posiłków i poduszek.
Strażnicy zaczęli traktować więźniów znacznie surowiej. Możliwość wyjścia do toalety zależała od ich humoru. Po godzinie 22 więźniowie korzystali z wiader pozostawionych w celach, których czasem nie pozwalano im opróżniać. Strażnicy wykazywali się szczególną bezwzględnością po zmroku, myśląc, że nie są obserwowani przez badaczy.

Po kilkunastu godzinach jeden z więźniów zaczął wykazywać niepokojące objawy, na zmianę był agresywny albo wybuchał płaczem, miał “zdezorganizowany sposób myślenia”. Podczas następnego odliczania więzień powiedział do pozostałych: „nie możecie stąd wyjść, nie da się przerwać eksperymentu”. Później stracił nad sobą panowanie: krzyczał i przeklinał. Dopiero wtedy badacze postanowili go wypuścić. Wśród więźniów umocniło się przekonanie, że to nie eksperyment, tylko prawdziwe więzienie.

Urządzono nawet odwiedziny rodzin, oczywiście pod czujnym okiem strażników oraz wizytę księdza. Pomimo zastrzeżeń niektórych osób co do stanu więźniów, po rozmowach z organizatorami i pod wpływem ich autorytetu rezygnowali z jakichkolwiek działań dążących do przerwania eksperymentu.

Eksperyment zakończono już szóstego dnia z dwóch powodów. Strażnicy zaczęli dopuszczać się coraz bardziej gorszących praktyk, m.in. zmuszając więźniów do symulowania aktów homoseksualnych. Ponadto Christina Maslach, późniejsza żona Zimbardo, doktor ze Stanfordu, stanowczo sprzeciwiła się eksperymentowi po tym, jak przeanalizowała jego zgubny wpływ na psychikę więźniów. Była to pierwsza osoba, która zanegowała moralną stronę eksperymentu.

Wnioski z eksperymentu

Zostało udowodnione, że ludzie zdrowi psychicznie w specyficznych warunkach wcielają się w role oprawców i ofiar. Powodów takich zachowań upatruje się nie w zaburzeniach ludzkiej psychiki, lecz we wpływie otoczenia na jednostkę.
Jednym z wniosków było też spostrzeżenie, że odgrywanie ról społecznych może wpływać na kształtowanie się osobowości jednostki, w szczególności w sytuacji, gdy nie ma ona możliwości zrzucenia schematu roli lub gdy rola społeczna nie pozwala jej na margines swobody postępowania. Zaplanowany na dwa tygodnie eksperyment przerwany został już po sześciu dniach ze względu na brutalne zachowania osób, które przyjęły role strażników.

Jak więc widzicie, każdy z nas może stać się “strażnikiem” lub “więźniem” w zależności od tego w jakiej sytuacji się znajdziemy i na działanie jakich czynników zewnętrznych będziemy narażeni.
Wiem, że pewnie część osób powie, że oni by się tak nie zachowali, ale psychika ludzka jest nieprzewidywalna, a eksperyment jest tego dowodem.
Podobne zachowania mogliśmy zauważyć w więzieniu Abu Ghraib w Iraku, kiedy to więźniowie byli poddawani nagannym praktykom.

Na podstawie stanfordzkiego eksperymentu powstały trzy ekranizacje oraz książka napisana przez samego Zimbardo i wymieniona na początku tego artykułu.
Ekranizacje to:
Das Experiment, nakręcony przez Olivera Hirschbiegel w 2001 roku,
Eksperyment, nakręcony przez Paula Scheuring w 2010 roku,
The Stanford Prison Experiment, nakręcony przez Kyle’a Patricka Alvareza w 2015 roku.

Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej o eksperymencie to odsyłam do książki i pierwszego filmu, gdyż książkę przeczytałam, a film obejrzałam i obydwie pokazują i opisują dość szczegółowo przebieg, zachowania oraz wnioski. Polecam, gdyż chyba każdy z nas zastanawiał się jakie byłoby jego zachowania w danej sytuacji.