IV Mazurski Rejs z Nalewkami

Ach! Co to był za rejs! Kto nie był, niech żałuje! Ale będzie jeszcze szansa, bo już za rok odbędzie się V Jubileuszowy Mazurski Rejs z Nalewkami. Organizatorem był i mamy nadzieję, że i będzie, Mazurska Akademia Smaku (https://www.facebook.com/search/top/?q=mazurska%20akademia%20smaku), gdzie znajdziecie relację z rejsu. Już dziś możecie się szykować. No i przygotowywać swoje własne nalewki do uczestnictwa w konkursie. A z czego te nalewki? Niedawno zaprzyjaźniona z nami Piwniczka Smaku (https://www.facebook.com/piwniczkasmaku/) reklamowała u nas na blogu swoje wyroby, znajdziecie u nas artykuł pod linkiem http://www.kobietatoja.pl/nalewki-pic-pic/.

A jak nie wiecie, z czego można robić nalewki, to mogę śmiało powiedzieć, że ze wszystkiego, co rośnie w ogrodach, sadach i na łąkach. Były nalewki z pokrzywy i melisy. Powiecie, że pokrzywa to chwast. Dla niektórych zapewne tak, ale dla jednego z uczestników rejsu okazała się świetnym materiałem do produkcji nalewki. Bardzo oryginalna w smaku. Kwiat jaśminowca też znalazł uznanie w oczach jury. Kwiaty czarnego bzu? Pychotka! A teraz jest najwyższa pora by je zbierać. Czarny bez właśnie rozpoczął kwitnienie. Owoce z sadu? Jak najbardziej. Malina, wiśnia, czereśnia, jeżyna… Co tylko przyjdzie Wam do głowy. Mieszać, smakować, produkować i dawać do oceny! Nie masz wiary we własne siły? Pomożemy. Już niedługo zamieścimy kilka przepisów na te najpopularniejsze nalewki. O zdrowotnych walorach nelewek nie ma co się rozpisywać. Są oczywiste. A co najważniejsze – naturalne. Te sklepowe się do nich nie umywają. Z resztą po co płacić jak można zrobić samemu i być z siebie dumnym 🙂

Na Rejsie oprócz degustacji nalewek można było popróbować potrawy z ryb z mazurskich jezior. Jedną super rybkę przygotowała Edyta Szast – Prywatny Szef Kuchni (https://www.facebook.com/dzika.malina.3). Nie wiem, co ta “Czarownica” tam namieszała, ale smakowało wybornie. Postaramy się w najbliższym czasie opublikować przepisy i od Pani Edyty. Wspomnę tylko, że Pani Edyta uczestniczyła w jednej z edycji Master Szefa. I mam nadzieję, że nie obrazi się za tą „Czarownicę”, bo inaczej nie umiem nazwać tego co powstawało na bieżąco u niej na stole. A wiedzy o nalewkach terapeutycznych, czyli leczniczych a i takich do spożycia w gronie przyjaciół, można jej pozazdrościć! Uczyć się u takiego Szefa to zaszczyt. Miałam okazję popodglądać i popróbować.

Skoro już zaczęłam z tytułem Czarownicy, to niech i dalej będzie o Czarownicach. Wszak dla mnie słowo to ma znaczenie tylko pozytywne. Chodź zaczaruj mój świat, parafrazując słowa starej piosenki, czyż nie brzmi to optymistycznie? Jak się tylko dobrze czaruje to i marzenia się spełniają. A tego starała się nas nauczyć Czarownica od Kwiatów – pani Zofia Wojciechowska (https://www.facebook.com/zofia.wojciechowska.3 ). Czy wiecie co to jest hortiterapia? Przyznam się szczerze, że do tej pory nie miałam bladego pojęcia. Za Wikipedią cytuję:

„Hortiterapia, ogrodolecznictwo – metoda terapii wykorzystująca rośliny i ogrody w pracy z pacjentami, polega na wykonywaniu w ogrodzie pracy fizycznej związanej z utrzymaniem ogrodu. Hortiterapia jest stosowana w postępowaniu z autyzmem, depresją, demencją starczą, zaburzeniami psychicznymi i niepełnosprawnością, a także jako metoda resocjalizacji więźniów i leczenia uzależnień.

Terapia ta, rozpowszechniona w Stanach Zjednoczonych i na zachodzie Europy, polega na urządzaniu ogrodów przystosowanych dla osób niepełnosprawnych psychicznie, które uczestniczą w uprawie i pielęgnowaniu roślin. Wpływa to pozytywnie na ich samopoczucie i proces rehabilitacji. Uczestnicząc w pracach ogrodowych i pozostając w kontakcie z przyrodą stają się pełnoprawnymi, współodpowiedzialnymi członkami wspólnoty opiekującej się ogrodem.” Tym właśnie między innymi zajmuje się Pani Zofia Wojciechowska. Nas przekonywała, że dotyk roślin jest kojący. Z uśmiechami na twarzach każdy z uczestników rejsu pomyślał marzenie i wraz z kwiatami zebranymi wcześniej z pola i ogrodu puścił je wolno na wodę. Oby się spełniło! A specjalnie dla gospodyni rejsu Prezes Mazurskiej Akademii Smaku, Pani Eulalii Paszkiewicz (https://www.facebook.com/eulalia.paszkiewicz) Pani Zofia przygotowała przecudnej urody wianek, który został na koniec rejsu rzucony na wodę wraz z życzeniami. Jakie to były życzenia? Najskrytsze Pani Eulalii. Wierzę, że w takiej atmosferze i taką dobrą energią, wszystkie muszą się spełnić.

Tyle wrażeń mam w głowie, tyle dobrych emocji, tyle energii! Ech, chyba więcej napiszę jak już one trochę opadną. Obiecuję, że Kobietatoja.pl jeszcze będzie wracać i do Rejsu z Nalewkami, i do Smakowania Mazur w Mazurskiej Akademii Smaku, a i do naszych wspaniałych Czarownic też.

Zaglądajcie na naszego Facebooka.

Więcej już wkrótce.