Jak to jest z tą przyjaźnią?

Jak to jest z tą przyjaźnią? 

Gdy masz w szkole tą jedną jedyną najważniejszą Przyjaciółkę, to wydaje Ci się, że już zawsze będziecie razem. No, bo jak możesz sobie wyobrazić życie bez niej? Przecież ona zna Twoje największe sekrety. Jest przy Tobie zawsze, gdy jej potrzebujesz. Razem zawsze i wszędzie. A potem nagle okazuje się, że Ty zdajesz na prawo na uniwerek, a ona na polibudę na budownictwo. I? Rozpacz czarna? Ano nie. Jakoś dajesz radę i nadal się spotykacie, tylko już nie co dzień, a co tydzień albo dwa, albo tylko gadacie raz w tygodniu, a potem rzadziej. I co? Ano, znowu dajesz radę, bo na jej miejsce masz już kogoś innego, kto jest na bieżąco z Twoimi sprawami. Czy to dobrze, czy źle? Czy takie okazjonalne spotkania, to jeszcze przyjaźń? Wszystko zależy od szczerości waszego uczucia. Czasem jest tak, że dziecięce przyjaźnie trwają latami. Zazdroszczę ☺ Szczerze. A czasem jest tak, że otaczający Cię ludzie wpadają na chwilę do twego życia i znikają jak meteory. To najczęściej dotyczy panów ☺ Pojawiasz się i znikasz i znikasz, mam na Twym punkcie bzika, mam bzika… No, właśnie. Był i się zmył. No, ale ja dziś nie o tym ☺

Życie się zmienia i my się zmieniamy. Brak zmiany to brak rozwoju. Każda zmiana wnosi coś nowego w nasze życie. Spotykasz tego Jedynego, wychodzisz za mąż, rodzisz dzieci. To zmiany ☺ Przyjaźń też się zmienia, bo zmieniasz się Ty i Twoje cele, priorytety, plany. Nie ma rady, trzeba akceptować zmiany. A już sama akceptacja bardzo ułatwi zadanie. Przed każdą zmianą czujemy jakiś wewnętrzny niepokój, bo nie wiemy jak to będzie. Czasem czujemy, że już z daną osobą nie mamy wspólnych tematów, bo każda poszła swoją drogą. Ty masz dzieci, ona jest singielką. Tematy trudne do pogodzenia, ale nie niemożliwe ☺ Starasz się jeszcze zrozumieć, wesprzeć, ale Twoja Przyjaciółka nie rozumie, że dom, że dzieci, że stabilizacja, że na wakacje nie polecisz samolotem, bo maluchy nie zniosą podróży. A Ty nie rozumiesz jak można pić do rana i tańczyć w klubie… Mimo to brniesz w ten układ, bo przecież zawsze byłyście razem. Po pewnym czasie wasze spotkania Cię strasznie nudzą, bo Ty chcesz się pochwalić, że Marcel wreszcie nauczył się chodzić a ona, że ma nowego faceta i gada tylko o nim, nie słuchając Ciebie, a co gorsza wyśmiewa Twoje rady… 

I co? Dramat? Ano nie. Odpuszczasz tę znajomość. Brutalnie mówiąc – wypaliło się. I to też jest dobre. Zachowaj ciepło w sercu i jeżeli tylko słowa Cię zraniły, to odpuść. Jeżeli były jakieś niedobre czyny, to odpuść i zapomnij. Słowa z czasem się zacierają i nie jest powiedziane, że za jakieś 5-10 lat do tej znajomości nie wrócicie, gdy i ona będzie już matką. 

Po tym przydługim wstępie spróbujmy podsumować, dlaczego czasem warto „stracić Przyjaciółkę” 

  • Różnica interesów, życiowych celów i planów – to chyba oczywiste, że każdy układa i odpowiada za swoje decyzje i co ważniejsze, za konsekwencje tych decyzji. Z biegiem lat zmieniają się nasze poglądy na życie, zmieniamy zdanie co do wykształcenia, polityki itp.itd. Co do własnego męża, czasem też 😉 To, co było najlepszym pomysłem w młodości, w dojrzałym wieku wydaje nam się głupotą i tylko śmieszy. I nic w tym strasznego ani złego. To szansa spojrzeć na siebie z innej, nowej perspektywy. Tak samo jest i z ludźmi. Na miejsce starych przyjaciół pojawiają się nowi. 

 

  • Nasze własne doświadczenia –  gdybym wiedziała, że upadnę, to bym sobie poduszkę pod tyłek podłożyła Każdy popełnia błędy, ba, uczy się tylko na swoich, jeśli jest mądry to wykorzysta to doświadczenie w przyszłości i go więcej nie popełni błędu. Im jesteśmy starsi tym doświadczeń jest więcej. I robimy się bardziej ostrożni. Nowe znajomości zawieramy  ostrożniej, najpierw skanujemy nowego znajomego, sprawdzamy jakie ma poglądy i czy zwyczajnie jest chemia między nami. I dopiero wtedy podejmujemy decyzję – będzie z nami czy nie. Wybieramy tych, z którymi jest nam dobrze. Jak nam nie pasują, nie akceptujemy ich i odpuszczamy takie znajomości. 
  • Nasz stosunek do znajomości – tracąc starych znajomych nie warto płakać. Na ich miejsce pojawią się nowi. A może Ci nowi będą lepsi, może z większą szczerością odpowiedzą na nas, nasze potrzeby, może spontanicznie pomogą, gdy starzy będą szukać wykrętów? 
  • Brak czasu – hmm, w dzisiejszych czasach to standard? To takie łatwe wytłumaczenie, że praca, że dom, że dzieci, że rodzina. Czy na pewno? A może to tylko wymówka, by nie kontynuować znajomości? Bo jakoś nie wierzę, że nie znajdziesz wolnego popołudnia by pochwalić się zdjęciami z wakacji, by omówić nową zdobycz z ciuchlandu…
  • Zmiana wartości – jak jesteś w szkole, to szpanowanie i opowiadanie opowieści dziwnej treści, gdzie to nie byłeś i co robiłeś, to można uznać za próbę wyróżnienia się w grupie, zaimponowania innym. Ale czy mając lat… – dzieści nadal Ci to imponuje? Raczej staramy się otaczać ludźmi szczerymi i odpowiedzialnymi z podobnym do naszego poczuciem humoru, prawda? No i dlatego takie „szczeniackie” wyskoki nie robią na nas specjalnego wrażenia.  I z takimi osobami się żegnamy. 

 

Reasumując, nie bójmy się nowych znajomości. Każdy człowiek na naszej drodze to nowe wyzwanie i albo błogosławieństwo albo doświadczenie.