Małżeństwo – oczekiwania vs rzeczywistość

Małżeństwo – związek, najczęściej mężczyzny i kobiety, zatwierdzony prawnie i społecznie, regulowany zasadami, obyczajami, przekonaniami i postawami wyznaczającymi prawa i obowiązki małżonków oraz status ich ewentualnego potomstwa. Na przestrzeni wieków przybierał on wiele form. Małżeństwo jest zazwyczaj potwierdzone ślubem, uznającym jego strony za małżonków, oraz niesie z sobą skutki prawne określone prawem małżeńskim. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%82%C5%BCe%C5%84stwo)

No właśnie, zatem to związek dwojga ludzi. Dobrze by było, by był to związek dwojga kochających się ludzi. Czasem jednak miłość to za mało. Jednak życie daje nam różne wskazówki. Warto przyjrzeć się przed ślubem swojej/swojemu wybrance/wybrankowi. A w szczególności jej/jego rodzicom.

„A gdzie śniadanie?”

Leżycie sobie spokojnie w łóżku po porannym seksie, jest bosko i nagle on się pyta: a kiedy będzie śniadanie? Ale, jak to? Dziwisz się. Przecież w twoim domu, to tata zawsze w sobotę rano szykował dla całej rodziny śniadanie, zawsze była super jajecznica. Czemu on nie może ruszyć tyłka i zrobić czegoś dla mnie? No, ale chcesz być dobra, niech mu będzie. Wstajesz i robisz śniadanie dla waszej dwójki. Myślisz sobie, to tylko ten jeden jedyny raz. Teraz mu ustąpię, w sumie to ja nawet lubię gotować.

Myślisz, że po ślubie będzie inaczej? Nie, nie będzie ☹

„Czemu moje buty są brudne?”

Właśnie zbieracie się na imprezę do znajomych. On wyciąga buty z szafki w przedpokoju i lekko wkurzony pyta: a czemu nie wypastowałaś mi butów? No, chyba oczadział – myślisz – jak to? Ja mam mu jeszcze jego buty czyścić?! Jego buty, jego problem. No, widzisz, akurat niekoniecznie, bo w jego domu taki był podział ról i to jego mama ogarniała wszystkim buty i tego on podświadomie oczekuje od ciebie.

„Po co ci ta koszula? Po co ci te buty? Przecież masz już cztery pary!”

Prawie każda kobieta uwielbia zakupy, prawda? Nie ma lepszego lekarstwa na smutki jak wyjście do sklepu i małe szaleństwo zakupowe. No, tak już mamy. Cieszy nas „małe co nie co” kupione na wyprzedaży. I ilość ciuchów w szafie nie ma tu nic do tego. A poza tym, kobieta powinna mieć, co na siebie włożyć, prawda? Zadbana, modnie ubrana jest atrakcyjną dla siebie, dla kolegów w pracy, a męska atencja czyni cuda i na naszych twarzach częściej gości uśmiech. Czyż nie tak?

Skoro twoje „chodzące szczęście” pyta się o takie elementarne rzeczy jak nowa koszula, sukienka, torebka, buty (oczywiście ty nie przesadzasz z zakupami, nie mam tu na myśli zakupoholiczki) to zastanów się jak po ślubie będzie kontrolował twoje wydatki? Czy aby na pewno nie wybierasz sknery? Oszczędność w męskim wydaniu, jeśli chodzi o rozumne gospodarowanie pieniędzmi jest oczywiście mile widziana. Dobrze, jak facet zna się na finansach, potrafi wybrać dobrą ofertę kredytową, ma jakieś „zaskórniaki” w tajnej kieszeni spodni, że ma coś odłożone na „czarną godzinę”. Ale gdy ciągle pyta ile i gdzie wydałaś, kiedy nie ma ochoty na kino, bo przecież można obejrzeć film w Internecie, kiedy nie zaprasza cię do restauracji z okazji twoich imienin, czy urodzin, bo przecież ty świetnie gotujesz, kiedy nie kupuje ci kwiatów, bo przecież i tak zwiędną i trzeba będzie je i tak wyrzucić do kosza, to czy myślisz, że po ślubie tak nagle się zmieni? Nie, nie zmieni się, a będzie jeszcze gorzej ☹

„Bachory sąsiadów mnie wkurzają”

Nie myślicie jeszcze o dzieciach, oboje chcecie zwiedzić najpierw świat, ty musisz skończyć studia, potem masz w planie realizację projektu wspólnie z koleżankami, on chce założyć firmę. Oboje macie głowy w chmurach! Cieszycie się sobą. Dzieci mogą poczekać. Dobrze, spoko, macie takie prawo. Ale gdy przypadkiem słyszysz: wstrętne bachory, ciągle tylko się drą i drą, to ja bym się zastanowiła, jakim on będzie ojcem dla waszych dzieci. Oczywiście, rozumiem, że jak facet ma swoje dzieci to może się zmienić, zapewne nawet będzie dumny z nich! Ale czy pomoże w ich wychowaniu? Obstawiam, że to będzie tylko twój problem, by ogarnąć dom z dzieckiem albo dwójką. On zapewne ucieknie do pracy i przeczeka twoje nieprzespane noce i twoje humorki i depresje. A nawet zmieni obiekt westchnień. Gdy widzisz jak na spotkaniu rodzinnym bawi się z twoimi siostrzeńcami, a u swojej rodziny nosi na barana młodszego brata, to czy to nie daje do myślenia? On po prostu kocha dzieci, a wasze wspólne zapewne będzie rozpieszczał do cna.

„Ale ten Kaczor to idiota! Grzesiek to palant! Precz z uchodźcami”

Każdy człowiek ma swoje poglądy polityczne i religijne. Ma takie prawo, by wyrażać swoje opinie. Ok. Zastanów się tylko, w jakiej formie on te swoje poglądy wyraża, jakich słów używa by opisać rzeczywistość, jakich argumentów używa. Czy możesz z nim wstąpić w dialog, czy raczej słyszysz kategoryczne: nie, nie znasz się, zamilcz kobieto.

Możecie mieć odmienne poglądy, ale czy on, ale czy ty też, umiecie ze sobą dyskutować? Kiedyś mówiono, że przeciwieństwa się przyciągają. No. Czasem. Czasem jednak odmienne poglądy są nie do przeskoczenia i zamiast spokojnego cichego gniazdka, będziesz miała w domu partyjne spotkania. Czy dasz radę chować głowę w piasek i udawać, że go popierasz, a potem kłamiąc, że masz robotę w biurze, uciekać na manifestacje?

„Wychodzę na Sabat Czarownic”

Jak on reaguje na twoje samotne wyjścia z domu? Czy po powrocie powita cię z uśmiechem i spyta: jak się ma Ruda, Hogata, Hania? Czy możesz mu opowiedzieć o twoich babskich spotkaniach? Czy razem będziecie się śmiać z przygód wakacyjnych Ewki? A może przyjdziesz i będzie siedział naburmuszony w fotelu z piwem w ręku a w tobie od razu obudzi się poczucie winy i będziesz go przepraszać, że to już ostatni raz, że więcej nie będziesz? A jak odetnie cię całkowicie od twoich przyjaciół? Jak ich nie zaakceptuje? Zostaniesz z nim sama i tylko sama? Aż tak bardzo go akceptujesz, że zrezygnujesz z własnej niezależności? Czy gdy będziesz wychodzić na jogę to też będzie to niemile widziane?

„Znowu nie byłaś na siłowni? To po cholerę za to płacę?”

Każdy ma swoje kompleksy. Czasem nazbyt szerokie, w twoim mniemaniu, uda pomagają ćwiczenia. Zapisałaś się na siłownię, bo chcesz być zdrowa, sprawna, bo chcesz się dobrze czuć ze sobą. Czasem jednak nie masz zwyczajnie siły by po ciężkim dniu w pracy jeszcze pojechać na siłownię. Zamiast oferty podwiezienia autem na zajęcia słyszysz: Co? Znowu nie idziesz? Gruba będziesz! Kasę tylko wyrzucasz! Czy myślisz, że po ślubie będzie akceptował twoje krągłości? Czy będzie cię kochał, gdy w ciąży przytyjesz trzydzieści kilo i one ci zostaną? A może będzie terroryzował? Nie motywował, a terroryzował, byś szybko schudła. Motywacja jest dobra, motywacja pomaga. Ciągłe wypominanie nadwagi prowadzi raczej do depresji.

„Idę pobiegać, idziesz ze mną?”

Od zawsze byłaś aktywną kobietą, jeszcze w szkole codziennie chodziłaś na basen. Teraz już nie pływasz, ale za to biegasz w parku z psem u boku. Oczekujesz, że on też to będzie robił z tobą. Tym bardziej, że ma lekki brzuszek, przydałoby się mu go trochę zrzucić. Nie, to nie moja bajka. To może siłownia? Ja pójdę na pilates, a ty poćwiczysz trochę na maszynach? Nie chce mi się…
Dobrze, byś wiedziała, z czym się mierzysz. Czy myślisz, że po ślubie nagle nabierze weny i będziecie razem biegać? Nigdy w życiu. Może, gdy lekarz mu powie: panie, albo schudniesz albo zoperujmy panu kolano, to może wtedy się obudzi. Ale wtedy to będzie baaaardzo ciężko się mu zmienić. Gorzej, jak jego niechcenie przerzuci się na ciebie, a o to uwierz mi, jest bardzo łatwo i oboje będziecie leżeć na kanapie z chipsami pod ręką. Kanapa, to dobra rzecz, jeżeli z tym leżeniem połączyć dobry seks, wtedy o spalanie kalorii nie masz się co martwić ☺

„Bo ty nic nie rozumiesz, jesteś idiotką!”

W związku nie zawsze jest różowo, to fakt. Czy, gdy motylki w brzuchu już lekko opadły, umiecie się ze sobą kłócić? Nie ma nic złego w dobrych kłótniach. To także spuszczenie wentyla, odkręcenie na chwilę zaworu bezpieczeństwa i spuszczenie pary. Nie zawsze, bowiem szczerze ze sobą rozmawiamy. Kłótnia, zatem oczyszcza atmosferę. Ale czy w ferworze walki szanujecie siebie nawzajem? Jakich słów używacie? Czy są to tylko bluzgi i przekleństwa, czy jego słowa cię ranią, obrażają? A może on unika konfliktów i odchodzi do drugiego pokoju, a ciebie zostawia samą z emocjami i nierozwiązanym problemem.

Nie jestem wrogiem instytucji małżeństwa, o nie! Jeżeli z podanych wyżej przykładów wysnułaś taki wniosek, to nic bardziej mylnego. Mówię o nich tylko dlatego, że zanim zdecydujesz się na ślub i bycie z kimś do grobowej deski, warto przyjrzeć się wybrankowi, czy też wybrance, w sytuacjach wyżej opisanych. Jeżeli w każdej z nich przy nim czujesz się komfortowo, to brawo ty! Widziały gały co brały. Nie narzekaj później, że on tak bardzo się zmienił po ślubie i że jesteś nieszczęśliwa. Jeżeli jednak coś cię „uwiera” to też od razu nie warto skazywać go na potępienie. Na początek wystarczy rozmowa. Bo i on może mieć jakieś oczekiwania wobec ciebie, wobec wspólnego życia, wobec twoich poglądów politycznych, religijnych, twoich zarobków i planów zawodowych. Zacznijcie od rozmowy, a potem… czas pokaże. ☺