Metamorfoza zapyziałej baby

Oj, kochana musimy się wreszcie spotkać, tyle razy to odwoływałyśmy, że tym razem już nie mamy jak. Spotykamy się! Wow! Cieszysz się na to spotkanie, bo od czasu ukończenia studiów nie widziałaś się z Marzeną. A ona tymczasem wyszła za mąż i ma dwoje dzieci i wychowuje je będąc super mamą. Cieszysz się na to spotkanie i zastanawiasz się jak zrobić na Marzenie dobre wrażenie? Nie, no musisz jej dorównać! Albo jeszcze lepiej przeskoczyć! Takie babskie zawody w konkurs piękności. Bo, gdy byłyście razem na roku to za Marzeną się oglądali wszyscy panowie, a Ciebie zżerała zazdrość. Przyznaj to wreszcie sama przed sobą. Marzena jest piękną, zgrabną, zadbaną kobietą, włosy same się jej perfekcyjnie układają, a buzia nie potrzebuje makeup’u. Ideał w oczach facetów. W Twoich też. Taka prawda. Stroisz się i pindrzysz przed lustrem, kupujesz wino i jedziesz do niej do domu, bo akurat nie miała z kim zostawić dzieci. Otwiera Ci drzwi stworzenie w rozciągniętym dresie, poplamionym papką dziecięcego jedzenia ze słoiczka, włosy związane w bezładny koczek, zero makijażu, worki pod oczami, paznokcie z resztką lakieru… Oj! Siedem nieszczęść w jednej osobie! Marzenko, to nie możesz być TY… Nie Ty…Rzucacie się sobie w objęcia. Co tam wygląd, olać! Słuchasz i oczy przecierasz ze zdumienia, bo mąż jej nie rozumie, bo ciągle jest zmęczona, bo mąż ma pretensje, że nie pracuje (Bo ty nic w domu nie robisz, czytaj…) , że dzieciaki dają jej popalić, że już nie ma sił, że te Twoje szpilki to są szałowe, ale ona to by ich nie kupiła, bo po co? Przecież i tak nigdzie nie wychodzi, lepiej kupić kurtkę dla dzieci, albo koszulę dla męża. Myślisz. Co się stało z niegdyś cudownym zjawiskiem kobiecym? Jakieś siły nieczyste podmieniły rozum Marzence? Włączyła jakiś program anty-kobieta? Nazwałabym to syndromem oszczędzania na sobie (czytaj…) do potęgi n-tej. Masakra jakaś.

Wracasz do domu i bardzo uważnie patrzysz w lustro. Czy ja też już tak mam? Czy już jestem zapyziałą babą? Powiem Wam coś w sekrecie, ale tylko Wam ☺. Kiedyś też byłam zapyziałą babą, w dodatku wiecznie ze wszystkiego niezadowoloną, bo szef mnie w pracy wkurzał, a w ogóle to praca była do d… Mąż był do niczego, wiecznie za niego trzeba było podejmować wszystkie decyzje, dom tylko na mojej głowie, rozciągnięte koszulki noszone do pracy razem z workowatymi spodniami, bo po co się ładnie ubierać? Dla kogo?

Jak zatem sobie poradzić i wyjść z siebie by stanąć obok? Moje sposoby na nie bycie „babą”, a seksy kobietką.

Nie jestem idealna, ale za to jestem szczęśliwa.

Najpierw praca w korpo, lecisz z wywieszonym jęzorem po dzieci do przedszkola, młodsza córka ma na jutro ulepić Plastusia z ciastoliny, starsza córka ma klasówkę z polskiego, obiad w biegu, dobrze, że wczoraj ugotowałaś, dziś już nie musisz, ale odrabianie lekcji Cię nie minie. Gdy znajdujesz czas na rozmowę z mężem warczysz już ze zmęczenia i masz serdecznie dość takiego życia. No właśnie, a komu ono jest potrzebne? Komu Ty jesteś potrzebna, taka zaganiana, zła i nieszczęśliwa? Dzieci widzą tylko Twoją skrzywioną twarz, a mąż znika u kolegi na piwie, bo wie, że ze smoczycą nie wygra. Doba się nie rozciągnie. Może warto delegować niektóre obowiązki na kogoś innego? Przemyśl temat. Ja czasem nie robię obiadu, tylko zamawiam pizzę albo kebaba, niezdrowe? No i co? Raz jak zjedzą niezdrowe to im się nic nie stanie, ale za to te uśmiechy na buziach dzieci! Bezcenne! Sprzątanie? Raz w miesiącu przychodzi pani Krysia i za 100 zł zrobi więcej niż ja przez cały dzień, bo i popracuje, poskłada, umyje okna, posprząta w garderobie, itp…
Lepiej zorganizowałam sobie dzień, jestem mniej zmęczona i mam czas dla męża i dzieci. No. Ułatwiam sobie życie i nie jestem służącą w rodzinie. Tak trzymać!

Słucham swoich potrzeb, nie odpowiadam na ogólnie przyjęte standardy.

Co z tego, że w społeczeństwie przyjęte jest, że dom musi być wysprzątany od góry do dołu? Nie zdążyłam i już. Nie robię z tego afery. Nie zdążyłam odkurzyć, bo śpieszyłam się na jogę. Na jogę? Ze zgrozą spytała teściowa. I zostawiłaś w domu bałagan? Tak. Bo joga mnie uspokaja i moje ciało jest sprężyste i elastyczne i moje krągłości się lepiej prezentują, a mój mąż uwielbia pozycję… (top secret ☺ )
Zapamiętaj radę: mężczyzna prędzej odejdzie od sfrustrowanej neurasteniczki (dla niezorientowanych – neurastenia to odmiana nerwicy) pedantki, która ma w domu buty ustawione pod linijkę niż od szczęśliwej kobiety, co czasem ma bałagan nie tylko w głowie ☺

Modna bielizna to podstawa.

Co ja tu będę się wymądrzać, nie ma chyba kobiety, która nie lubi dobrze wyglądać w sypialni. No ba ☺ Piękna bielizna poprawi Ci humor. Nie ważne, jaki nosisz rozmiar. Na szczęście teraz jest wreszcie, w czym wybierać. Cenowo również. Internet jest kopalnią dobrych pomysłów. A jak nie wiesz jak dobrać rozmiar zajrzyj do pani Krysi na bazarek, na pewno masz taką panią Krysię niedaleko domu. Rusz się tylko z domu.
Od pięknej bielizny niedaleko do seksu.

Od pięknej bielizny niedaleko do seksu.

Zapomnij o „bólu głowy”, o „ zmęczeniu”, “nie teraz” też wyrzuć ze swojego leksykonu. Dobry seks to i dobrze naoliwiony organizm, hormony buzujące i wprawiające Twój świat w ruch. I nie mów, że mąż taki zmęczony, że już nie jesteś dla niego atrakcyjna… Bzdura! Nie znam mężczyzny, którego by nie „ruszyło” na widok kobiecego ciała odzianego w koronki i pończochy na nogach. A jak masz impotenta w domu, to go wyślij do lekarza, przynajmniej na początek.

Mądra dojrzała kobieta zna swoją wartość.

A jak zna, to w jej zachowaniu to widać. A jak widać, to mężczyźni się za nią oglądają, a jak się oglądają, to masz wybór, a jak masz wybór to wybieraj… Mężowi też przyda się trochę rywalizacji o własną żonę, a i odrobina zazdrości nikomu w związku nie zaszkodziła.