Miłość w sieci

Pomysł na ten artykuł dał mi mój znajomy, właśnie zapoznany w sieci na jednym z popularnych portali randkowych.

Krótko o mnie żebyście miały obraz z kim macie do czynienia. Mam 28 lat, od roku jestem sama i jak zapewne się domyślacie posiadam konto na portalu randkowym. Konto założyłam już jakiś czas temu, powodów było kilka, nie są one zbyt odkrywcze, potrzeba atencji, zainteresowania płci przeciwnej i zapoznanie kogoś nowego.

Początek

Konto założone, zdjęcia dodane, opis trochę zabawny, odrobinę tajemniczy, tak aby wzbudzić zainteresowanie, no to jazda. Jak to w naszym świecie bywa kobiecie nie wypada pierwszej się odezwać więc, grzecznie przeglądam profile kolejnych Panów i oceniam fajny, niefajny, jednocześnie widzę, że i ja jestem oceniana, przychodzą powiadomienia ilu Panów obejrzało mój profil i dało mi „uśmieszek”. Czekam cierpliwie na pierwszego odważnego, długo czekać nie musiałam, przy tylu „przystojniakach” zarejestrowanych zawsze ktoś napisze.

Jak zaczynają się takie rozmowy zwykle od prostego: hej, cześć, co tam, co porabiasz i takie tam, drobne zaczepki. Miałam również oryginalniejsze typu: jesteś jak ferrari można patrzeć, nie dotykać. Takich drodzy Panowie się nie zapomina 😛

Po pierwszej rozmowie przychodziły następne, godziny spędzone na odpisywaniu, przeglądaniu profili i co i nic, klops.

Powiem szczerze, każda z tych rozmów była taka sama, co robisz, co lubisz, jakiej muzyki słuchasz, skąd jesteś, można by stworzyć szablon i i tylko kopiuj, wklej. Wiem to okrutne, bo sama może oryginalna w pytaniach nie byłam, więc nie tracę nadziei na poznanie tego jednego jedynego księcia na białym koniu, chociaż tu adekwatniejsze byłoby stwierdzenie z białą klawiaturą 😛

Ok, idziemy dalej…

Spotkania nr 1

Tu powiem, szczerze, dużo zabawniej, ponieważ po każdym z tych spotkań zadawałam sobie pytanie, czy ja pisałam właśnie z tym kimś??? hmm…

Nie będę przytaczać każdego spotkania z osobna, ponieważ trochę ich było, wybrałam Panów, których jeszcze długo nie zapomnę 🙂

Pan Szczery do bólu

Pisaliśmy dość długo, o wszystkim, o tym jak minął nam dzień, jakie mamy plany, marzenia, co robimy, o naszych bliskich, radziliśmy się siebie odnośnie pracy, szkoły i takie tam, aż w końcu zaproponował spotkanie, po dłuższej chwili, zgodziłam się w końcu wiedziałam, że do tego dojdzie, po to tu jestem chcę poznawać nowe osoby.

Bardzo się denerwowałam pierwszym spotkaniem, oczywiście makijaż, fryzura, wszystko pierwsza klasa. Dla rozluźnienia i odwagi przed spotkaniem umówiłam się z przyjaciółkami, one zawsze potrafią mnie nakręcić pozytywnie i dać niezłego kopa.

Nadeszła godzina spotkania, ja już na miejscu cała w nerwach, niby się rozglądam, niby nie. A jego brak, nie napisał, nie zadzwonił, cisza. Jako dorosła kobieta pomyślałam, zadzwonię, może korki, może coś się stało, ok wiem stałe wymówki.

Dzwonię, nie uwierzycie co się stało, słyszę w słuchawce „Już wychodzę, już się ubieram, budzik nie zadzwonił, zaspałem”, chciałabym nadmienić, że spotkanie nie było o 7 rano, ale o 15 po południu. Chwila zastanowienia mówię, ok poczekam, chociaż pierwsze wrażenie, bądźmy szczere, kiepskie.

Pojawił się śpiący królewicz, rozmowa jak rozmowa, spacer jak spacer. Nic szczególnego, więcej mówił o swojej byłej niż na neutralne tematy.

Po spotkaniu pomyślałam, nie odezwie się nie ma opcji. Aż tu po 2 godzinach od spotkania wiadomość „i jak wrażenia po spotkaniu”, chciałam być miła i to był mój błąd, grzecznie odpowiedziałam, że miło, sympatycznie, że zrobił dobre wrażenie, ok wiem ściema na kiju, ale mama nauczyła, żeby być miłym i dawać drugą szansę. Za to kolega chyba nie słuchał mamy, dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy na swój temat, a właściwie dostałam wytyczne co powinnam w sobie zmienić, zatem, powinnam zafarbować włosy bo już widać odrosty, powinnam iść do dentysty bo mam krzywe zęby, nie powinnam tyle przeklinać i tak dalej. A na koniec przepraszam chyba nie powinienem tego mówić, nie no spoko, super dobrze wiedzieć.

Spotkanie nr 2

Pan Erotoman gawędziarz

Krótki wstęp, rozmowa bardzo miła chłopak ma swoje plany, marzenia, jest artystą, pięknie rysuje.

Spotkanie przebiegało bardzo przyjemnie rozmawialiśmy, śmialiśmy się, on mi opowiedział na czym polega jego praca, jest architektem, więc wskazywał na budynki i mówił co i jak. Wrażenie po spotkaniu, chętnie umówię się jeszcze raz 🙂

Co mogło się wydarzyć, że do następnego spotkania nie doszło, a wydarzyło się, smsy o treści erotycznej, z opisami co i jak, by mi nie zrobił i żebym ja mu zrobiła. Dałam drugą szansę powiedziałam, że mi się to nie podoba, ok obraził się na kilka dni, potem się odezwał normalnie, ale długo nie czekałam na kolejnego soczystego smsa.

Ok, nie byłam zgorszona, ok sama potrafię i lubię tak pisać, ale serio, znamy się od 1,5 miesiąca.

Spotkanie nr 3

Pan Małomówny

Pisanie trwało dłuższą chwilę, dużo dłuższą niż z pozostałymi Panami. Stałam się już ostrożniejsza ale wciąż ciekawa, więc się nie zniechęcałam.

Spotkanie, pierwszy minus był po piwku, drugi wypił kolejne z butelki w parku, wiem, wiem, piwko nic strasznego, ale ja mam uraz i mówiłam o tym każdemu z Panów. Rozmowa jak się domyślacie była dość jednostronna, mówiłam dużo, on słuchał, odpowiadał jednym słowem, w wielu momentach czułam, że jednak mnie nie słucha, że chce uciekać, chociaż dzielnie zapewniał, że nie.

Po spotkaniu pisaliśmy do siebie, jeszcze trochę ta znajomość trwała, ale nie miała racji bytu, ja potrzebuje partnera do rozmowy, a nie pieska kiwającego główką. No cóż mówi się trudno i płynie się dalej.

Spotkanie nr 4

Pan Obłapiacz

Domyślacie się już co się wydarzyło i tak macie rację, po chwili rozmowy, krótkim spacerku, Panu zebrało się na przytulanie, powiedziałam nie, myślałam, że uszanował moją postawę, ale nie, po chwili próbuje znowu, ej czy ja mówię po chińsku? Pomyślałam, cóż czas na mnie trzeba się zmyć. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam 🙂

Męczył, pisał i pisał, ale w końcu darował sobie.

Jak się domyślacie poszukiwania trwają dalej…

Będę informować na bieżąco czy mój książę zjawił się i porwał mnie do swojego zamku, gdzie będziemy żyli długo i szczęśliwie.