O kobiecie, która oszczędza… na sobie

W naturze kobiet leży pewnego rodzaju samopoświęcenie. Najpierw staramy się zaspokoić potrzeby swoich dzieci, potem męża, potem domowe, a na samym końcu nasze własne. Nie mam męża, nikogo nie zaspokajam! Czy aby na pewno? Nie znasz trybu oszczędzania na sobie? Eeee, nie wierzę. Jak jesteś szczęśliwą Singielką, to czy nie zdarzyło Ci się kupić czegoś dla mamy, dla taty, dla przyjaciółki, zbierać kasę na rocznicowy prezent babci i dziadka? No. Więc wiesz, że zawsze stoisz przed wyborem. Dla siebie czy dla kogoś? Kiedy robisz to sporadycznie, OK, nic w tym złego, ale gdy…

Zaspokoiłaś już potrzeby całej rodziny, zaglądasz do portfela, a tam pusto, myślisz sobie, a miałam kupić sobie nowe buty, a nowe dżinsy? No, trudno, muszę poczekać. I tak czekasz, i czekasz, i czekasz…

Tryb oszczędzania jest właśnie wtedy, gdy Twoje dzieci mają nowe buty, spodenki, kurteczki, koszulki, mąż ma nową koszulę i buty, a Twoja bielizna woła o pomstę do nieba, dawno poszarzała, rozciągnięta, nieładna i niemodna. Gdy masz tylko dwie pary butów, jedne na zimę, drugie na lato, bo przecież trzeba do szkoły kupić zeszyty i książki. Gdy nie masz pudru, cienie się skończyły, perfumy są tylko na wielkie wyjścia, a i to ostrożnie, bo we flakoniku zostało tylko kilka kropel…Są ważniejsze rzeczy niż Twoja bielizna. Może i tak. Powiesz, że nie masz na to pieniędzy! OK. Wierzę. I nie każę Ci wydawać ostatnich pieniędzy na coś super ekstrawaganckiego, byle tylko zaspokoić swoje potrzeby. Gdy nie stać Cię na nowe, bardzo drogie kosmetyki, to przecież można zrobić maseczkę z soku z ogórka, przemyć twarz lotionem z rumianku albo nałożyć oliwę na dłonie… Tysiące sprawdzonych metod jeszcze przez nasze babcie. Tanio i skutecznie. Nie masz nowych ciuchów? Ja też nie i co? Możesz nauczyć się szyć, haftować, robić na drutach. Staromodnie? Może i tak, ale za to tanio i zawsze oryginalnie. Wyjście jest zawsze z każdej sytuacji. Trzeba tylko chcieć.

Włączony tryb oszczędzania na sobie to taki stan, że gdy już podejmujesz decyzję: dziś kupię sobie buty i to takie z górnej półki, modne, piękne, bo przecież zasłużyłam na nie, bo wszyscy w domu oprani, ubrani, modni i teraz moja kolej, i wchodzisz do sklepu i wybierasz, wybierasz, wybierasz i … kupujesz najtańsze, wcale nie takie ładne, i na pewno niemodne. Bo przecież but to but, sukienka jak sukienka, jakoś w niej wyglądam. Właśnie: Jakoś! A może BYLEJAKOŚ? Bo ciągle w głowie Ci siedzi, że są ważniejsze wydatki. Ok, są. Nie kwestionuję Twojego budżetu. Chcę tylko uświadomić Ci jedną rzecz, a nawet kilka…

Kobieta, która oszczędza na sobie:

  • Traci kobiecy wdzięk i charm.
  • Jej twarz zamienia się w smutną maskę.
  • Przestają na nią zwracać uwagę mężczyźni, nawet koledzy z pracy jej unikają.
  • Jest ciągle zmęczona życiem i niezadowolona ze wszystkiego.

Z pięknej szczęśliwej kobiety staje się starą zrzędzącą wiedźmą. A kto się kocha w wiedźmach? Co innego seksowne Czarownice, ale o tym w innej historii 🙂

O co więc chodzi z tym trybem, dlaczego nagle się włącza a z wyłączeniem go jakoś nam nie idzie? Tryb oszczędzania napędza strach i poczucie winy. Bo jeśli dziś wydam pieniądze na siebie to jutro ich nie będzie i co wtedy? Zabraknie ich dla … rodziny, dla dzieci, dla partnera, nie zaspokoję jego/ich potrzeb i co? Świat się zawali? Bo, gdy nagle nie będzie tych pieniędzy i coś się stanie to nie daj Boże, ale to ja będę winna? Znasz to uczucie? A jeśli zaoszczędzę, to nawet jak i coś się zdarzy, to nikt mi nie powie, ze to moja wina. Ja jestem niewinna. Hmm, jakieś to niedorosłe. Niedojrzałe. Mądra kobieta wie, co znaczy odpowiedzialność za siebie (w pierwszej kolejności) i za innych. Zna konsekwencje swoich podejmowanych decyzji. A oszczędzanie na sobie? To nic innego, jak właśnie brak tej dojrzałości. Całego świata nie uratujesz, a możesz stracić dużo więcej. Stracisz poczucie własnego szczęścia. Co jeszcze? Kobieta w trybie oszczędzania jest dumna i niepokorna. I to w złym znaczeniu tych słów. Myślenie, że od Ciebie zależy życie innych osób, że jesteś wszechmocna i wszechwładna nie leży w kobiecej naturze. To domena mężczyzn. Tych prawdziwych. Z kobiety przekształcasz się w Matkę Rodzicielkę, Matkę Naturę czy jakieś inne bóstwo. A matką jesteś tylko i wyłącznie dla swoich dzieci. Absolutnie nie jesteś nią dla męża czy partnera. I dla swoich rodziców też nie jesteś. Gdy jesteś matką to tylko dajesz, gdy jesteś kobietą to i bierzesz i dajesz. Czujesz różnicę?

Zatem nie oszczędzamy na sobie:

  • Nie oszczędzamy na swoim zdrowiu i na zdrowym jedzeniu. Jak każdy członek rodziny i TY jesz razem z rodziną, bierzesz drugie śniadanie do pracy, a nie dojadasz po dzieciach, bo jakoś to będzie.
  • Nie oszczędzamy na kosmetykach, kobieta ma prawo i obowiązek być piękną.
  • Nie oszczędzamy na fryzjerze, piękne włosy to atut kobiety. Nie każ siebie oglądać innym w stylu czupiradła, bo akurat Ci szkoda kasy na nową farbę do włosów.
  • Nie oszczędzamy na bieliźnie – uwierz! Każdy mężczyzna lubi, gdy masz na sobie coś ładnego, modnego, w twoim rozmiarze. A dobrze dobrana bielizna czyni cuda i dla Twojej sylwetki. Niezależnie od rozmiaru!
  • Nie oszczędzamy na ciuchach „domowych” – to też element Twojego dobrego samopoczucia. Wytarte, rozciągnięte, poplamione… A fe. I mina Twojego faceta mówiąca: coś z ty z sobą zrobiła?
  • Nie oszczędzamy na swoich drobnych przyjemnościach – Twój dobry humor to podstawa, ciacho z przyjaciółkami, co piątek? Oczywiście, że tak. A dzieci? Niech zostaną z tatą, albo dziadkami, yoga we środy? Tak, bo to tylko godzinka a Twoje ciało to doceni i się odwdzięczy ☺ Ciepła wanna z olejkami w sobotę wieczorem, i tak przez godzinę? Oczywiście, że tak ☺ Pomysłów jest wiele. Pamiętaj, by odpoczywać! Nie jesteś maszyną do prania, gotowania, sprzątania, nie tylko ty umiesz robić zakupy, nie tylko ty sprzątasz kocie kuwety, a spacer z psem? No, tutaj brałabym na siebie, bo to godzina dla Twojego zdrowia i przemyślenia swojego sposobu na życie.

Bądźmy, zatem racjonalne i oszczędne, ale nie włączajmy trybu oszczędzania na sobie. Nie warto!