Powakacyjne refleksje podróżnicze

Majorko, wyspo cudna… czyli powakacyjne refleksje podróżnicze.

Świat się zmienia, to fakt. Na szczęście zmieniają się i ludzie. Dzisiaj, po powrocie z wakacji na Majorce, o których pisałam w codziennych postach na Facebooku, podzielę się takimi oto refleksjami z podróży. I dziś nie będzie o narzekaniu, narodowym sporcie Polaków. Za granicą, w hotelu, oczywiście też wielu wiele nie pasowało. Mała dygresja – była z nami jedna Pani, co to wiele podróżowała, z bardzo mądrą miną wszechwiedzącej relacjonowała w takim stylu: 

– Jak byłam w zeszłym roku na Teneryfie, to kolacje były o niebo lepsze, tutaj nie ma z czego wybierać (nieważne, że stoły się uginają, kelnerzy donoszą co i raz nowe dania, kucharz osobiście smaży steki, a ciacha nęcą kolorami i owocami) były krewetki i mule, i przynajmniej ze trzy dania mięsne, a tu… – wymowne skrzywienie ust – masakra jakaś, bieda …

No i jak się domyślacie zupa była za słona ☹ a i woda w basenie za zimna …☺ 

O tym, co nas wkurza na wakacjach za granicą pisałam jakiś czas temu tu: http://www.kobietatoja.pl/wkurza-wakacjach-granica/ i http://www.kobietatoja.pl/wakacje/. Ale obiecałam, że nie będę tym razem narzekać ☺ 

Po raz pierwszy zdarzyło się w samolocie, że po wylądowaniu, ludzie nie klaskali w podziękowaniu pilotowi za bezpieczny lot. O tym obciachu opowiadały same stewardessy, że piloci i tak nie usłyszą, że to tylko u nas takie atrakcje. Ludzie, chyba częściej podróżują albo czytają więcej ☺ Oby! Wystarczy podziękować przy wyjściu stewardessom, zawsze przecież żegnają pasażerów. Pierwszy „super”! 

Drugi, to atmosfera w hotelu! Nowe grupy przylatujących gości witane uśmiechami, pozdrawianie z rana, życzenia miłego dnia, spaceru, obiadu! No jakbym nie wśród Polaków była ☺ Ba, nawet w naszym małym miasteczku, na spacerze obcy ludzie się uśmiechali i mówili: dzień dobry! O takie nowe zwyczaje to ja lubię ☺ Jestem na TAK! 

Trzeci, przed spotkaniem z rezydentką, dostaliśmy wszelkie niezbędne informacje dotyczące wypożyczenia samochodu, objazdu wyspy, parkingów w Palmie itp. „Nie słuchajcie jej, znajomi byli i to nieprawda, że nie można zaparkować w Palmie, że parkingi są płatne, ale tylko na godzinę a potem trzeba się przeparkować” Takich nieprawd było kilka. Ja rozumiem, że rezydentka sprzedaje nie tylko pobyt w hotelu, bo za to już zapłaciliśmy, ale przede wszystkim wycieczki fakultatywne! OK! To jej praca. Byle by nie wprowadzała ludzi w błąd. Przez jej gadanie, że na półwyspie Furmentor parking jest w połowie drogi, a potem trzeba na piechotę iść 10-15 km do latarni, to właśnie do tej latarni nie dotarłam. A szkoda ☹ Na miejscu okazało się, o czym nie wiedziałam, a znajomi przez przypadek się dowiedzieli i skorzystali, że droga owszem jest zamknięta dla autobusów i turystów indywidualnych, bo by ten półwysep rozjeździli na amen, ale jeżdżą busiki miejscowego zarządcy i wożą turystów na cypel. No szkoda, następnym razem pojedziemy! 

Parkingi w Palmie, wbrew temu, przed czym nas ostrzegała pracownica biura podróży, wcale nie są na godzinę. Nam udało się zaparkować na parkingu podziemnym a płaciliśmy przy wyjeździe, czyli dokładnie po fakcie. Zakładam, że pewnie są i takie na przedpłatę, ale po co zniechęcać do samodzielnego zwiedzania? Aaaaa, no przecież zapomniałam, bo jest wycieczka do Palmy. 

Czwarty, zawsze można się przysiąść do kogoś do stolika przy kolacji i miło spędzić czas. Zdarzało się, że brakowało miejsc, bo przy czteroosobowym stoliku siedziała tylko para. I nie było kłopotu z dosiadką, wcześniej siedzący nawiązywali kontakt i takim sposobem poznawało się nowych znajomych. 

Piąty, nie było rezerwowania leżaków na basenie poprzez zostawienie ręcznika, by ten leżał tam przez pół dnia. Uff! Na basenie tym sposobem zawsze były wolne miejsca. 

I takie zmiany to ja lubię, to były dwa tygodnie spędzone na magicznej wyspie w przecudnym towarzystwie, z poczuciem humoru, winkiem wieczorową porą czy piwkiem w południe. Zapewne jeszcze nie raz do nich wrócimy wspomnieniami. Były i wycieczki autem po wyspie, smakowanie narodowego dania Hiszpanów, oczywiście lekka owocowa sangria na wieczór, salsa i zumba na basenie w wodzie zamiast aqua aerobiku, były opowieści kto gdzie i co widział. Nowi znajomi! Oooo, to lubię ☺ Taki wypoczynek polecamy.