Czy pozycja stania w rozkroku jest niewygodna

To zależy jak na to spojrzeć. Jeżeli masz mocne mięśnie ud, to możesz tak stać i stać, ba nawet w pewien sposób odpoczywać, bo angażując tylko mięśnie nóg, reszta ciała może odpoczywać. Ale miałam na myśli pozycję w rozkroku w związku. To taki etap, czy sytuacja, kiedy nie wiesz, co masz zrobić. Serce ciągnie w jedną stronę, a Rozum w drugą. Serce: chcę, kocham go, a Rozum:, ale on cię nie chce, nigdy nie będziecie razem. I co wtedy? Masz jeszcze Ciało i Duszę. Posłuchaj, co mówią. Mówią, mówią…Po którejś stronie i tak staną. Ciało wysyła nam subtelne sygnały, których najczęściej nie zauważamy, dopóki nie jest za późno. Miałam kiedyś toksycznego szefa, na moje szczęście rzadko bywał w biurze, ale za to każdy jego przyjazd odchorowywałam w pełnym tego słowa znaczeniu. Miałam na niego alergię. Na nadgarstkach i na brzuchu w okolicach pępka, dzień, dwa przed jego planowanym przyjazdem, pojawiała się swędząca, czerwona wysypka. Odruch drapania nie do opanowania. O ile rękę można podrapać prawie niezauważalnie dla innych, to jak podrapać się po brzuchu? W korpogarniturze? Ktoś próbował? Drapałam się, gdy tylko mogłam, krew się lała. Już sama nie wiem, co bardziej bolało, rozdrapane ciało czy wysypka? Gdy szef tylko znikał za drzwiami mówiąc: do zobaczenia, moje Ciało już wiedziało, że to koniec. Wysypka znikała jak ręką odjął. Bolała za to głowa i to koszmarnie. Trzy dni, w tym weekend. Długo tak się nie da. Fakt. Nastąpiła zmiana. Zwolniłam się. Mogłam sobie pozwolić na chwilowe bezrobocie.

Czasem jednak, masz rodzinę, zobowiązania kredytowe, niby dobrą pensję a jednak Ciało mówi, że już tak dłużej nie chce, nie może. Stoisz wtedy w rozkroku i zastanawiasz się:, co ja dalej mam robić? Jak to pogodzić? Twoje najlepsze przyjaciółki doradzają, jak umieją najlepiej: rzuć to, jesteś mądra, znajdziesz pracę, spokojnie z twoimi kwalifikacjami, ale, z czego zapłacę kredyt? Jakoś dasz radę! No masz chyba jakieś oszczędności? A jak nie mam? Wybór, ciągle stykamy się z wyborami, rano wybieramy ubranie na spotkania, do pracy, do sklepu, na trening, za każdym razem inne. Podobnie jest w sytuacjach damsko-męskich. Ciągłe wybory i ciągłe wątpliwości: czy ja mu się podobam, czy jeszcze mnie kocha? Czy mam z nim być? Czy warto? I znów wokół siebie słyszysz dobre rady przyjaciółek! Zrób to! Odważ się! Rzuć go! Jesteś piękna, tego kwiatu pół światu! I co robisz ty? Tutaj przydaje się doświadczenie. Masz dwadzieścia lat, pierwszego, no może drugiego chłopaka, każdą awanturę odbierasz, jako atak personalny na ciebie, jako ocenę ciebie. Jako trzydziestoletnia singielka wiesz już, że można być porzuconą, ale i samej można rzucać, nie specjalnie się już przejmujesz, bo wiesz ile jesteś warta i rzeczywiście „tego kwiatu pół światu”. Potem zaczynają się schody…Czterdzieści na karku, czegoś ci brakuje we własnym małżeństwie, rutyna zjada codzienność, praca, dom, dzieci, pies, praca, dom, dzieci, pies i tak w koło Macieju, a Ty jeszcze chcesz tego żaru, szukasz tego błysku w oku, tej chemii, tego faceta, co z tobą będzie flirtował… I znowu Przyjaciółki radzą: zostaw męża, po co ci on, stary już jest, nie docenia, jaki ma skarb w domu, znajdź sobie kogoś na boku, zwariowałaś? Przecież mu ślubowałaś, cierp, samo ci przejdzie, porozmawiaj z nim, może się zmieni… A jak się nie zmieni…

Jakże łatwo nam jest radzić innej osobie, jakże łatwo nam wydawać jednoznaczne osądy. Zdradziła męża, zostawił ją, jaka z niego świnia. Jak mogła rzucić pracę, a teraz nie ma, z czego spłacać kredytu! Łatwość wydawania opinii, dlatego jest taka łatwa, że nie ponosimy za nią żadnej odpowiedzialności. Bo to nie ja rzuciłam męża, nie ja odeszłam z pracy. To ona. Taka ładna była kiedyś…

Gdy miałam dwadzieścia lat, wszystko przychodziło łatwiej, bo nie miałam żadnych zobowiązań, teraz rozważam każdą decyzję i czasem długo stoję w rozkroku zanim zmienię pozycję w jedną lub drugą stronę. Staram się nie oceniać innych, nie mierzyć ich swoją miarą. Bo każdy ma prawo do podejmowania swoich decyzji. Dobrze, gdy wspierają nas przyjaciele, ale to tylko ja ponoszę konsekwencje. Te piękne i te mniej… Słuchajmy siebie, przyjaciół i wrogów, a i tak postępujmy po swojemu, bo błędów się nie uniknie… Doświadczenie podpowie nam jak je zminimalizować.