U lekarza

Drogie Panie, ten tekst powstał aby uświadomić wszystkim, którzy go przeczytają jaką “kopalnią wiedzy” dla złodzieja albo innego naciągacza może być wizyta w przychodni lekarskiej.

Pięknego listopadowego dnia wybrałam się na umówioną wizytę do lekarza, do pobliskiej przychodni. Już z samego dołu, przychodnia to dwupiętrowy budynek, usłyszałam dość głośną rozmowę dwóch starszych pań. Na dole trwał remont, więc poszczególne słowa były zagłuszane przez odgłos ścieranego tynku ze ścian, ale słychać było, że na górze toczy się głośniejsza rozmowa. Nie zwracałam uwagi na wymianę zdań, gdyż musiałam jeszcze dowiedzieć się, w którym gabinecie lekarz przyjmuje i zostawić ciuchy w szatni. Po ogarnięciu siebie i niezbędnych informacji zostałam skierowana na pięterko 🙂 Wchodzę po schodkach i słyszę “A gdzie Pani mieszka?” i odpowiedź “A wie Pani o tu w tym bloku co go z okna widać, pod 9, na 5 piętrze.” Myślę sobie, nieźle, adresy rozdają, ale to nie koniec informacji, “Bo wie Pani, jak mój wnuk wrócił z zagranicy to przywiózł mi nowy telewizor, wie Pani taki z płaskim ekranem, niby że najnowszy model, ale ja to się nie znam i ogólnie strasznie dużo jakiegoś sprzętu, chyba na handel, mówił że tam dostał go za pół-darmo i teraz będzie mógł to sprzedać z zyskiem.” Informacji coraz więcej się pojawia, więc chcąc nie chcąc słucham dalej, bo panie jakoś szeptem nie mówią. “A to Pani wnuk za granicą był, moja córka to już 2 lata temu pojechała i teraz pieniądze mi przesyła. Proszę sobie wyobrazić, że z tego co mi przysłała mogłam sobie mieszkanie wyremontować, a mam trzy pokoje na …. (nie wstawię nazwy ulicy) i też jak przyjeżdża to co i rusz jakiś nowy sprzęt mi kupuje. Mówię jej, córuś Ty mi nie wysyłaj tyle pieniędzy, bo Tobie bardziej się przydadzą, ale wie Pani jak to z dziećmi.” Myślę, no ładnie, nie dość, że kobitki gadają głośno to jeszcze takie szczegóły. Przecież nie są same, wszystko co mówią słychać już na dole, a do tego wszyscy je słyszą i najlepsze słuchają, bo pozostali kolejkowicze jakoś przycichli. Ale panie nie zwróciły na to uwagi i dalej gadają. “Widzi Pani, bo młodzi to dziś teraz za pieniądzem gonią, a my same zostajemy. Przecież ja teraz sama zostałam w tych 3 pokojach, wnuków jeszcze nie mam, a męża pochowałam już dawno temu. Ale znalazłam sposób na nudę, bo sąsiadka codziennie na kilka godzin wyciąga mnie do Osiedlowego Klubu Seniora. Miło tam czas spędzamy, na rozmowach i czasem jakieś zorganizowane wyjście się trafi do jakiegoś muzeum, albo innego teatru.” i druga odpowiada “No to ma Pani przynajmniej zajęcie. Ja tam się nie nudzę, zwłaszcza teraz jak wnuk ze mną zamieszkał. Powiedziałam, że po co ma się gnieździć z rodzicami skoro ja mam wolny pokój. To dobry dzieciak, sam zabiera mnie na spacery, zakupy zrobi i przyniesie. Zawsze mi pomoże w domu, albo w kuchni. Sam mi gotuje, a mi każe odpoczywać, bo ja się już w życiu narobiłam. ACH!… dobry jest dla mnie.”

I tak panie konwersowały jeszcze przez dłuższą chwilę, słyszałam, nawet będąc w gabinecie 🙂 Reszty rozmowy nie słyszałam, ale zapewne była równie interesująca co przedstawiona powyżej.

Kochane moje, błagam, nie zdradzajcie tego typu informacji nikomu obcemu. Wystarczyło żeby w tej kolejce stał faktycznie złodziej i słuchał. Mógłby sobie wybrać za którą z pań podąży, chwilę ją poobserwuje i ma łatwą robotę załatwioną. W miejscu publicznym starajmy się jednak ograniczyć swoją “wylewność” do grzecznościowej rozmowy, bo nie wiecie kto stoi Wam za plecami.