Walentynki 2018

Z Walentynkami jest jak ze Świętami Bożego Narodzenia. Albo się je lubi albo nie. Można też, tak jak ja, trochę być na tak, a trochę na nie. Chociaż… bardziej jestem na tak.

Tak, wiem, powiecie, ze to marketing, że Amerykanie wymyślili, żeby podbić trochę sprzedaż w sklepach. No, jasne że tak. Po wyprzedażach poświątecznych, tych styczniowych, jest bardzo dużo czasu do wiosny, wiosenne kolekcje jeszcze się nie sprzedają, do Wielkiej Nocy też jeszcze sporo czasu. No i ta połowa lutego aż się prosiła, by coś super sprzedażowego wymyślić. A jak się do takiego eventu (tudzież innego wydarzenia) doda jeszcze legendę o Świętym Walentym, to sukces murowany.

Wszędzie serca, serduszka, miśki, misiaczki, cukiereczki, czekoladki, czerwone kokardki, bielizna…. Mmmm, bielizna…. Sorry, rozmarzyłam się, bo jestem fanką pięknej bielizny. I jako jeden z pierwszych prezentów od Swojego Mężczyzny dostałam komplet bielizny, właśnie w kolorze czerwonym. A że miałam go na sobie zaledwie kilka minut… No i o to właśnie chodzi w Walentynkach!

Miłość ma wiele twarzy, czasem jest buziakiem na dzień dobry, czasem wysłanym SMS-em, czasem przychodzi w formie pięknej torebki czy kwiatka, czasem jest to przytulenie, dobre słowo, super seks… Czasem czekaniem na telefon aż dojedziesz do domu z delegacji, czasem talerzem gorącej zupy, gdy przychodzisz z pracy… Każdy znajdzie coś dla siebie i dla każdego jest ona inna. Ważne, żeby druga strona wiedziała, znała te gesty, żeby je doceniała. Ważne, żebyśmy i my umiały za taki gest podziękować.

Dostałam kiedyś świeczkę w formie grubiutkiego misia. Oczekiwałam, że akurat w Walentynki to powinnam dostać perfumy. Misiek mnie rozczarował, czar prysł. Miałam pewnie wszystko napisane na twarzy, Mojemu Mężczyźnie musiało być bardzo przykro, bo kupując tego misia myślał o mnie, ba, mało tego, powiedział, że za każdym razem gdy zapalę tę świeczkę będę o nim myśleć. W jego sposobie rozumowania była nadzieja, że choć jest ode mnie daleko, to będzie o mnie myślał, a i ja pomyśle ciepło o nim. Wtedy nie doceniłam tego gestu. Dzisiaj powiem Wam, że warto doceniać każdy gest kochanego człowieka, bo nawet gdy w ostatniej chwili kupił Ci czerwonego tulipana, to jednak o Tobie pomyślał. A o swoim wymarzonym prezencie można powiedzieć następnego dnia, już po Walentynkach i to nie w formie wymówek, tylko szepcząc cicho do ucha: kochanie, a może byśmy razem wybrali bieliznę… a może zmienimy zapach na bardziej pociągający… Potem połóż mu rękę na wewnętrzną stronę jego uda i delikatnie pogładź, lekko ścisnąć też nie zaszkodzi. Ten szept, ta dłoń… Nie spotkałam faceta, który by nie zareagował!

Gdy jesteś sama, gdy wkurzają Cię roześmiane twarze na ulicy, gdy nie masz z Kim pójść na romantyczną kolację – zaproponuj Przyjaciółce kolację we dwoje! Albo kup sobie nowe skarpetki, takie w serduszka. Mały prezent samej sobie wywoła uśmiech, a uśmiech jest bezcenny ☺

Moje Walentynki będą w czwartek, właśnie z Przyjaciółką…