Ile wytrzyma gumka od majtek?

Nie będzie to poradnik perfekcyjnej pani domu. Nie tym razem. Guma od majtek i rozbite serce, co mają wspólnego? Otóż, ona (ta guma) i ono (to serce) naciągają się do nieskończoności, by z hukiem pęknąć.

Było niedawno o tym, czy warto czekać na Księcia z Bajki ( artykuł), czy warto być z facetem, który się nie stara ( artykuł), było też o rozstaniu ( artykuł), a ja dziś opowiem o dojrzewaniu do podejmowania decyzji o rozstaniu. Jak wiadomo każdy związek ma swoje fazy od motylków w brzuchu do happy endu (oby! Ale nie zawsze ☹). Często jest tak, że spotkana na naszej drodze osoba nie jest wolna, ale jak to często bywa, zakochujemy się, bo miłość nie wybiera. Cieszymy się naszym nowym związkiem, żyjemy nadzieją, że teraz, po tylu nieudanych próbach odnalezienie szczęścia z drugą połówką jest możliwe, że teraz się musi udać. Tworzymy sobie taką piękną iluzję, taką cudowną kolorową otoczkę, coś jak szklaną albo mydlaną bańkę, a my jesteśmy wewnątrz niej i spoglądamy na świat przez różowe okulary. Nie wyśmiewam tu absolutnie tej naiwnej miłości, o nie! Życzę każdemu by ją przeżył, bo to cudowne doświadczenie i na pewno jedyne, gdy nie chcemy sobie zdawać sprawy z konsekwencji swoich wyborów. No, ale z biegiem czasu się zmieniamy. Doświadczenia własne i przyjaciółek (oby!) zostawiają ślad w sercu i duszy, ale nadal głęboko wierzymy, że nowy związek będzie już tym ostatnim. Amen. No i z nowymi nadziejami wkraczamy w ten związek. Jesteśmy na tyle silne w postanowieniu, że teraz musi się udać, że nie zwracamy uwagi na jego żonę, dziecko… Kto by się tam żoną przejmował, gdy ON MNIE KOCHA. Oczywiście, że kocha. Tylko jakoś dziwnym trafem nie zostaje na noc u Ciebie, nie wyjeżdżacie razem na weekendy, wspólna noc trafia się rzadko, a jak już, to rankiem przed czwartą szybki seksik i on już leci do… do domu. Znosisz to wszystko cierpliwie, bo kwiaty i drobne upominki maskują te niedogodności, bo on obiecuje, że już niedługo się to zmieni, że musicie wytrzymać jeszcze tylko ten rok i już wszystko będzie po Twojemu. Mija rok. Ty nadal w tym samym miejscu. Nic się nie zmieniło. Z radością czekasz na te randeczki, seks i miłe słowa, szykujesz wystawne kolacyjki przy świecach, kupujesz seksowną bieliznę, ba nawet ostatnio zakupiłaś gorset i pończochy, bo powiedział, że lubi… No. Brawo. Ja też lubię ☺ I tu dochodzimy do wspomnianej wcześniej gumy od majtek. Otóż, po roku, czasem wcześniej (i to akurat znaczy, że lepiej) ta guma od majtek zaczyna Ci się wrzynać w talię. Przytyłaś? No, może odrobinę. Guma zaciska się mocniej. Czekasz z kolacją, on nie przychodzi, bo syn zachorował, nie masz o to pretensji, bo co dziecko winne, ale wściekasz się, bo nie raczył do Ciebie zadzwonić, bo nie powiedział, co się stało, a Ty się zamartwiałaś i snułaś zatrważające obrazy, że wypadek, że szpital, że on… a Ty nie masz jak do niego pojechać, bo nikt przecież Ci nie powie. Odnajduje się po trzech dniach. Rozmawiacie. Stawiasz sprawę jasno: albo Ty albo żona! WOW! Jestem pod wrażeniem! Ależ kochanie, jak tak możesz, przecież wiesz, że tylko Ty się dla mnie liczysz! Jesteś dla mnie jedyną radością w życiu… Proszę, nie zostawiaj mnie… No, prawie jest już u twoich stóp. Jesteś nieugięta! On wychodzi. Ty wyjesz w poduszkę, wypijasz wino sama, idziesz spać. Następnego dnia dostajesz SMS: przepraszam, wiem, że Cię skrzywdziłem, ale ja Cię tak kocham… Znowu ryczysz. Tym razem wino z przyjaciółką. Chwilowo pomaga. Zaczynasz łapać równowagę. Serce krwawi, a gumka jakby się poluzowała… ta w majtkach. Mija tydzień. Wracasz do domu, bukiet róż i ON. Proszę, porozmawiajmy… Nie umiesz odmówić, a poza tym to w sumie dobrze, że będziecie wreszcie rozmawiać, może się dowiesz jak idzie mu sprawa rozwodowa, no bo w tych emocjach ostatnich dni to jakoś nie było jak się spytać. Zamiast rozmowy – seks na zgodę! Dżizas, takiego orgazmu to dawno nie miałaś! Wybaczasz wszystko! On obiecuje, że się zmieni. Dobrze, poczekam na Ciebie! I co? I nic. Mija kolejne pół roku. Pytasz o rozwód, on unika odpowiedzi. Zaczynasz się wściekać o każdą niezałatwioną sprawę, o każde spóźnienie i odwołaną kolację. Gumka, ta cholera, znowu wrzyna się w ciało. Piecze i swędzi. Scenariusz się powtarza. Ty masz dość, chcesz wolności, chcesz wreszcie ułożyć sobie życie, on przeprasza, obiecuje poprawę, a Ty wierzysz. Znowu płacz, łzy, wino, przyjaciółka, tylko tym razem jakoś łatwiej przez to przechodzisz…

I tu znowu nawiążę do gumki. Gumka się naciągnęła, rozciągnęła i… z czasem sflaczała zupełnie i majtki spadły. O! I tu jest moment, kiedy rozstanie nie przyczyni Ci już bólu, już Twoje emocje wygasną na tyle, że nie poczujesz gumki w majtkach. Każde takie naciąganie i rozciąganie gumki, uczy nasze serce, przygotowuje je na nowe emocje. Właśnie! Na NOWE! Ile razy będziesz naciągać gumkę? Nie wiem. Każda z nas potrzebuje innego bodźca. Ktoś uwalnia się ze związku po trzech, czterech próbach rozstania, komuś wystarczy raz, a dobrze. Każda z nas jest inna. Wiem tylko, że z każdą następną próbą jest łatwiej, ba, przy każdym następnym związku jest łatwiej, bo już słyszałaś te teksty, że żona go nie rozumie, że jesteś jedyną… Zamykasz okno. Zamykasz za nim drzwi. A gumkę wymieniasz, a najlepiej to kup sobie seksowne majtki tylko dla siebie ☺