Mikołajki

Jak co roku 6 grudnia obchodzimy Mikołajki. Co to jest za święto, skąd się wzięło i dlaczego lubimy to święto? Postaram się odpowiedzieć na te pytania 🙂

Zacznijmy od tego skąd się wzięły Mikołajki.

Legenda głosi, że wszystko zaczęło się od historii młodego Mikołaja, który miał bardzo chciwego i bogatego sąsiada, który naśmiewał się z Mikołaja, że ten chce zostać biskupem. Historia głosi, że sam Bóg się wkur…ił i odebrał sąsiadowi majątek (palec boży, czy coś takiego). Sąsiad miał trzy córki i po stracie majątku nie miał się z czego utrzymać, więc postanowił sprzedać swoje dzieci do domu publicznego (nie do knajpy, ale do burdelu, wyrodny rodzic), bo nikt nie chciał ich poślubić bez posagu (chciwość jest stara jak świat i to się nie zmieni). Mikołaj, prawie jak rycerz na białym koniu, postanowił uratować cnotę dziewcząt i przez trzy noce wrzucał przez okno kasę na posag dla każdej z nich. Sąsiad (w dalszym ciągu wyrodny rodzic) po wyprawieniu dwóch dużych wesel postanowił dowiedzieć się skąd bierze się kasa. Przez całą noc trzymał wartę przy oknie i “upolował” Mikołaja jak ten po raz trzeci “przekazuje” datek. Wieść niesie, że po tym wydarzeniu Sąsiad przeprosił Mikołaja za swoje wcześniejsze zachowanie i stał się przykładnym katolikiem, żyjącym zgodnie z przykazaniami.

Tyle jeśli chodzi o legendarny zarys. A czym właściwie są Mikołajki?

W średniowiecznej Europie zachodniej świętego Mikołaja uważano za patrona dzieci. W XVI wieku na wyspach brytyjskich pojawił się rytuał wynoszenie tego dnia dyrektora ze szkoły (czyli zwyczaj, który pewnie w niejednej dzisiejszej szkole by miał rację bytu) i przejmowania władzy przez uczniów. Przetrwał on w niektórych regionach kilka stuleci. Współcześnie praktykujemy to nieco inaczej, a mianowicie 6 grudnia obdarowujemy się drobnymi upominkami. Kto z nas nie pamięta jakie to wydarzenie było w szkole, kiedy następowały losowania osób, którym mamy coś kupić (oczywiście za kaskę rodziców 🙂 ). Ja osobiście zawsze coś pod poduszką znajdowałam, drobnostki, a to czekoladę, a to zabawkę, albo kasę, mało, bo mało, ale na moje potrzeby w tamtym okresie to był majątek 🙂 Jestem z tego rocznika co jeszcze komputery i gry i inne elektroniczne cuda nie były tak łatwo dostępne i były strasznie drogie, ale rodzice nigdy nie zapominali, za co im z całego serca dziękuję 🙂

Dlaczego lubimy to święto?

Odpowiedź jest bardzo prosta 🙂 Każdy lubi dostawać prezenty, te większe i te mniejsze. Prezent sam w sobie nie oznacza rzeczy materialnej, to może być miłe słowo (w związkach się sprawdza), albo jakiś gest wykonany dla nas np. pozmywane naczynia (panowie strzeżcie się 🙂 ). Prezent to prezent i nie zawsze liczy się jego cena. Ważne jest od kogo go dostajemy i co ta osoba chce nam przekazać.

Tak więc tego dnia obsypujmy się prezentami i życzmy sobie samych szczęśliwych dni i wysokiej emerytury, na złość ZUS-owi 🙂