Okienko transferowe

Hania i Hogata siedziały na tarasie. Słońce pięknie zachodziło i jego promienie akurat sięgały tarasu. Było cicho. Ostatni letni wieczór przyjaciółki postanowiły spędzić wspólnie. Dzieci jeszcze nie wróciły z wakacji. Koty leniwie przechadzały się po barierkach. Chłodne wino stało na stoliku. Dawno się nie widziały. Wino sprzyjało zwierzeniom.

– Jak Paweł?- Spytała Hogata.

– Wyjechał na wakacje, ale się grzecznie odzywa. Co prawda muszę mu przypominać o wysyłaniu zdjęć, ale w sumie to rozumiem, że ma z tym problem. Jest w Maroku, a roaming tam jest zabójczy. Musi, więc czekać na powrót do hotelu, gdzie ma bezpłatne Wi-Fi. Tęsknię za nim, ale już nie tak jak kiedyś. Teraz jestem dużo bardziej spokojna. Nie dramatyzuję, nie płaczę i nie rozpaczam. Chyba już wiem, że nasze uczucie przetrwało wszelkie próby…

– W tym rozstanie?

– No tak. Całe pół roku. Dobrze nam to zrobiło. I poprawiło nasze stosunki. Usłyszałam, czego we mnie nie lubi, co według niego było nie tak. A i ja miałam szansę, by i jemu wygarnąć, czego nie lubię.

– I wybaczyłaś mu?

– Tak, nie zapomniałam, ale wybaczyłam. To jedyny mężczyzna, który umie mnie rozbawić, poranki z tygrysiowym buziakiem są takie przyjemne. A i tygrysiowe buziaki w południe są takie słodkie! I zawsze jest, gdy mam chandrę, ostatnio dzwoni częściej. Nawet teraz, wczoraj dzwonił z hotelu. Co prawda tylko na pół minuty, ale się odezwał!

– Czy ty go czasem nie tłumaczysz? – Hogata była zdziwiona zachowaniem przyjaciółki – Kiedyś to było nie do pomyślenia! Domagałaś się stałej jego obecności i miałaś pretensje, że znika.

– Tak, kiedyś tak było. Ale teraz jestem mądrzejsza. Z Pawłem nigdy nie będziemy razem. Teraz traktuję go bardziej jak przyjaciela. A i kochankiem jest świetnym. Warto poczekać na te momenty, gdy jesteśmy razem. A z drugiej strony przecież nie rezygnuję z innych okazji.

– Czyli?

– No jak się ktoś pojawi na horyzoncie to, czemu mam nie skorzystać z okazji? A co u ciebie? Pan M. jak się ma?

– Nijak się ma – odpowiedziała Hogata – Wpada czasem, by coś mi w domu naprawić. Czasem nawet się z nim prześpię, tak dla zdrowia. Ale to już nie to, co było.

– Czyli rozstaliście się na dobre?

– Tak. Już go nie kocham. Był taki czas, że bardzo potrzebowałam, by mężczyzna mi udowodnił, że jestem piękną, atrakcyjną kobietą i że można mnie kochać nawet po rozwodzie, było nam cudownie razem. Dzieci się do niego przyzwyczaiły. Chłopaki znaleźli wspólny język. Obiecywał mi wspólne rodzinne wypady za miasto…

– A potem się dowiedziałaś, że ma żonę?

– To też. Ale podobno był z nią w separacji…
Hania się roześmiała. Ile to już razy słyszała. Fajny facet. Miłe wieczory przy winie. Obłędny seks a potem jak królik z kapelusza wyskakuje żona. I bajka się kończy. Hogata nie była wyjątkiem. Hania też to już kiedyś przeżyła. Przypomniała sobie swój związek z Błażejem. Poznała go w pracy. Nie najlepiej jej wtedy było w małżeństwie. I nagle znów była piękna, mądra i seksowna. W oczach Błażeja widziała podziw i zauroczenie. I też po czasie pojawiła się żona. Gdy motylki w brzuchu nie miały się już czym żywić uczucie samo umarło. Przepłakała wiele nocy, czekając na wyjaśnienia ze strony Błażeja. Ale on wybrał inną drogę. Uciekł do swojej jaskini. Gdy na niego naciskała, by coś jej wyjaśnił, tym gorzej dla niej. Stawał się opryskliwy, niemiły. Walczyła z tym uczuciem. Prosiła, błagała o spotkanie. A potem… Nagle wszystko ucichło. Jej uczucie umarło. Zakopała je w sobie. I starała się o nim zapomnieć. Z czasem poznała Pawła i zakręciła się totalnie. I była szczęśliwa!

– I co teraz? – spytała.

– Nic. Okienko transferowe się zamknęło. Już go nie kocham. Mam swoje życie. Na horyzoncie pojawił się pewien dżentelmen. Nie poganiam go, niczego nie oczekuję, ale przyznam, że kwiaty i spacery wieczorne na mnie działają… – Hogata się rozmarzyła.

– A co na to M.?

– Paradoksalnie teraz dzwoni do mnie częściej, pisze wiadomości, wita się ze mną i mówi dobranoc. Jest stale ze mną. A ja już jestem psychicznie z kimś innym…

– Patrz, jak to się dziwnie układa. Jak ty chciałaś z nim być, to on nie wiedział, jak rozstać się z żoną, jak swoje życie ułożyć, chciał mieć i rybki i akwarium, zjeść ciastko i mieć ciastko, a teraz, gdy wypłakałaś swoje uczucie, to teraz znowu mu zależy?

– Ba, napisał nawet, że za tydzień ma pierwszą rozprawę rozwodową. I że robi to dla mnie!

– No, coś ty! To jednak mu na tobie zależy!

– Taaa, o dwa lata za późno – Hogata smutno się uśmiechnęła. – Gdyby to było wcześniej, wtedy, gdy mu tłumaczyłam, że powinien coś zrobić dla siebie, że jak zacznie proces rozwodowy, to ja mu pomogę, że na niego poczekam, że mamy szansę stworzyć fajną rodzinę, że razem sobie poradzimy ze wszystkim, że warto walczyć o naszą miłość, to wtedy nie był gotów, a ja już nie chciałam być tą trzecią, ja chciałam normalnego związku, szczególnie dla moich dzieci, one najbardziej potrzebują spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Miałam dość ukradkowych spotkań, krótkich wizyt wieczorem i pospiesznego wychodzenia nad ranem, by nie obudzić dzieci… Ja chciałam normalnej rodziny. A on nie chciał. Powiedziałam mu to i rozstaliśmy się. Podobnie jak ty, przepłakałam swoje uczucie. Teraz może być dla mnie tylko kumplem, bo jako człowieka to ja go nadal lubię, ale już nie kocham.

– To z Błażejem jest podobnie. – Hania weszła Hogacie w słowo – Dawno temu, gdy byłam gotowa zmienić dla niego swój świat, gdy planowałam wspólny wyjazd i gdy mu o tym opowiadałam, to mnie wyśmiał, nie wierzył, krytykował moje pomysły, a ja zaślepiona uczuciem nie widziałam, że to nie jest człowiek, który będzie mnie wspierał i szanował moje pomysły. Gdy przyszło otrzeźwienie, odrzuciłam go, tak jak on odrzucił mnie. Składaliśmy sobie tylko życzenia świąteczne, bo podobnie jak ty, po prostu go lubię, tak jak ty swego M. Od jakiegoś czasu, a to już przecież trzy lata minęły, Błażej znowu się pojawia. Dzwoni, pisze… Czuję, że coś kombinuje, bo chce się spotkać. Ale ja już nie chcę. Nie podoba mi się nawet. Jak byłam zakochana to mnie do niego ciągnęło, a teraz mi się nawet nie podoba, jako facet.

– Taaaa, okienko transferowe się zamknęło. Ich strata.

Hania w stu procentach zgadzała się z Hogatą. Jest, bowiem taki moment w związku dwojga ludzi, że trzeba iść dalej, bo związek to nie tylko miłe bzykanko, to może być w fazie zauroczenia, a potem trzeba coś wspólnie budować. Tylko, na czym? Na jakich fundamentach? Z żoną czy mężem? W trójkącie? Hogata chciała iść dalej, jej M. się zatrzymał. Hania też chciał normalnego związku. Błażej wtedy nie chciał. Obie się nie zatrzymały. Obie ruszyły naprzód. Obie wiedziały już, czego chcą od siebie, od mężczyzny, od życia. Nie warto poświęcać czasu dla kogoś, kto nie ma tego czasu dla ciebie, kto boi się przyszłości, kto stoi w rozkroku. Był taki czas, takie okno w czasie, taki transfer, gdy obie były gotowe ustąpić, poczekać, wspierać, pomagać, by on wreszcie zrobił coś dla nich, ale i dla siebie. Nie chciał, nie docenił. Teraz ten moment minął, okienko się zamknęło. Czas transferu minął.