Bajka o Kocie i Aniele

Bajka o Kocie i Aniele – najlepsza na świecie

– Pokój z Tobą – nieśmiało powiedział Anioł, przysiadając obok Kota na grubej gałęzi drzewa i strząsając z niej śnieg.

– No, cześć – Kot ledwo otworzył łaskawie jedno oko, leniwie obejrzał Anioła i odwrócił się.

Anioł schował pod skrzydła swoje bose stopy i spojrzał w dół. Pod nimi było białe podwórko, pełne śmiechu, krzyku, pisku, latających kul śnieżnych i skrzypiących po śniegu kroków.

– Wysoko wlazłeś – oceniając wysokość, na jakiej siedzieli, powiedział Anioł.

– Za to, tutaj nie doleci śnieżka rzucona przez Alka.

Anioł uśmiechnął się ze zrozumieniem.

– A ty, to co? Po moją staruszkę przyszedłeś? – nie odwracając głowy spytał Kot. Głos miał niby taki leniwy, ale uważny Anioł odnalazł w nim nutę strachu, trwogi i bólu.

– Nie, nikogo nie zabieram ze sobą.

– Acha! – obłoczek trwogi i bólu jakby się zmniejszył – Ona codziennie mi mówi, że niedługo Anioł po nią przyjdzie – Kot starał się wytłumaczyć swoją ciekawość – widocznie jakiś inny przyleci.

Zamilkli obaj. Ale Kota widocznie niepokoiła obecność Anioła i spytał, jak by tak obojętnie:

– A po co tu jesteś?

– A tak, przysiadłem sobie by odpocząć. Ratowałem nastolatka, tu, niedaleko, od samego siebie. Ależ, to trudna praca była. No, a teraz to już do domu polecę.

– A czy możesz pomóc w chorobie?

– No, zależy jaka to choroba. Dużo mogę. Jestem Anioł Stróż.

– No, to co się tutaj tak rozsiadłeś? – nagle Kot aż podskoczył – Idziemy, galopem!

I Kot jednym susem znalazł się na ziemi. A Anioł usiadł obok niego. Staruszka była taka chudziutka, że Anioł nie od razu ją zobaczył wśród białych poduszek i pościeli. Oczy miała zamknięte, oddychała ciężko, cała chata czuła jej oddech. Anioł nachylił się nad nią, położył swoje białe skrzydła na jej piersi i zaczął coś do niej szeptać. Cichutko i czule. A póki Anioł tak stał nachylony nad nią, Kot szybko dorzucił drew pod kominek, postawił na kuchenkę czajnik, by zagrzać wody, do kubeczka nalał gorącego mleka i sypnął jakieś ziółka do środka. Widocznie, był to napój dla swojej pani. Gdy Anioł się podniósł, oddech staruszki stał spokojny, równy, cichy, zapadnięte policzki się zaróżowiły.

– Niech sobie teraz pośpi – powiedział do Kota – coś słabiutka ona.

Kot szybko odwrócił się i wytarł łzę z policzka.

Staruszka spała, a Kot i Anioł pili herbatę, Kot do swojej co i rusz dolewał mleka, a Anioł uśmiechał się patrząc na niego.

– Tak sobie myślę, że zostanę u was – powiedział mieszając herbatę – Póki Haneczka nie wstanie.

– A ty skąd wiesz, że to Haneczka?

– Jestem przecież Aniołem. Wiem. A także i to, ze masz na imię Czaruś.

– No, popatrz, to chyba się już poznaliśmy! – Zamruczał Kot – A ty jak masz na imię?

– Nie mamy imion. Anioł jestem.

Kot milcząc posunął mu mleko na kominku palił się ogień, za oknem wiał zimowy wiatr.

– Pytałeś, po co tak wysoko wlazłem na drzewo – uśmiechnął się nagle Kot – Wychodzi, że czekałem na ciebie – i dodał przysłuchując się w wiatr za oknem – trzeba ci skarpetki na drutach zrobić, bo tak na bosaka latasz i to po śniegu…

 

źródło: znalezione w internecie i przetłumaczone przez Kobieta to ja