Jak wiadomo, każda z nas jest inna, każda ma swoje przyzwyczajenia, pasje, marzenia i cele życiowe, ale w jednym jesteśmy takie same, no może nie wszystkie, ale 3 na 4 na pewno 😉
Mowa tu o PMS, a mówiąc po polsku o zespole napięcia przedmiesiączkowego.
Chociaż nazwa PMS jest już chyba znana każdemu, nawet Panowie wszystkie nasze humorki tłumaczą, to pewnie TE dni 🙂
PMS objawia się różne, najbardziej popularne objawy to:
- pobolewanie piersi,
- trądzik,
- wzdęty brzuch i przybranie na wadze (ja nawet do 2 kg) spowodowane zatrzymywaniem
- wody w organizmie,
- bóle głowy,
- bóle mięśni i stawów,
- bóle w dolnej części pleców,
- bóle w podbrzuszu przypominające bóle menstruacyjne,
- zwiększony apetyt, a także krótkotrwałe zmiany w preferencjach żywieniowych,
- zaparcia i wzdęcia,
- zmęczenie,
- osłabienie koncentracji,
- rozdrażnienie, wahania nastroju, płaczliwość 🙁
Skąd takie objawy? Nie znalazłam w internecie jednoznacznej odpowiedzi, większość odwołuje się do hormonów, tu nie tylko te kobiece jak estrogen i progesteron, ale i serotonina, pewnie coś w tym jest, ale często pojawia się również stres, zmęczenie organizmu.
Jak sobie z tym radzić?
Nie ma jednego sposobu 🙁 ale kilka z internetu i od koleżanek przekazuje 🙂
- chmiel – zwalcza bezsenność,
- kozłek lekarski (waleriana) i melisa – uspokajają,
- dziurawiec zwyczajny – walczy ze stanami depresyjnymi,
- pokrzywa i korzeń mniszka – mają właściwości moczopędne,
- koper włoski – zapobiega wzdęciom,
- nieoceniona czekolada – mi pomaga zawsze 🙂 ,
- ciepły koc,
- przytulanie,
- ciepła kąpiel z bąbelkami,
- proszki przeciw bólowe,
- komedie romantyczne,
- spacer,
- dobra książka,
- chwile dla siebie 🙂 ,
- można spróbować przespać,
- wsparcie chłopaka/narzeczonego/męża – generalnie każdego kto nie boi się podejść ;).
Tak naprawdę, każda z nas ma swoje sposoby, najlepiej jest się wsłuchać w siebie 🙂 .