FB vs. real

Kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa, jak zrozumieć współczesną kobietę, jak mieć udany związek, jak zrozumieć faceta, jak się ładnie rozstać, jak przeżyć w małżeństwie po zdradzie…cokolwiek wrzucę w Google, znajdę odpowiedź! Hurra! Nie muszę myśleć! Tylko, czy aby na pewno znajdę w Internecie odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania? Żyjemy w społeczeństwie zintegrowanym z Internetem, z telewizją, z mediami. Nie na darmo mówią: nie ma Cię na Facebooku, to nie istniejesz! Fascynują nas piękne zdjęcia naszych dalekich znajomych z egzotycznych podróży, ochoczo lajkujemy i komentujemy. O, Aśka z czwartej B chwali się nowymi brwiami, wygląda fatalnie, ale nie, tego jej przecież nie napiszę. Zatem leci: Asiu, kochanie wyglądasz obłędnie, jak na swój wiek, czas się dla ciebie zatrzymał! Brawo ja! Kolejny post dotyczy adopcji pieska czy kotka. Szybciutko udostępniam. Mam dwa swoje koty, więc już nie wezmę następnego, ale może ktoś ze znajomych, może ktoś nieznajomy pokocha małe słodkie łapeczki. Wiadomości ze świata, nic optymistycznego, znowu wojna, terror, spadek kursu dolara, załamanie rynku stali w Azji. Jak to czytam, to ciśnienie mi skacze. Wybory w Stanach, przecież to tak daleko, mnie to nie dotyczy… a jednak! Zaraz się dowiem, że jak wygra ta Pani to giełda odbije w górę, a jak ten Pan, to wojna z Rosją jest pewna…

Żyjemy w globalnej wiosce, otoczeni, a wręcz bombardowani wiadomościami zewsząd, z jednej strony to super fajne, no, bo wreszcie wiem, co u tej Aśki z czwartej B się wydarzyło, w szkole nigdy się z nią nie przyjaźniłam, a teraz po dwudziestu latach mogę sobie niezobowiązująco pogadać na fejsie. Tylko czy odruchowe lajkowanie to rozmowa? Czasem zdarza się, że pod postem wpisujemy dłuższy komentarz, wstawiamy swoją opinię w nadziei, że ktoś ją zalajkuje, udostępnimy, a może w nadziei na to, że ktoś nas zauważy? A z drugiej strony ile śmieci musisz przewinąć, by znaleźć coś wartościowego, coś, co przykuje uwagę. Wchodzę na profil swojej koleżanki, oglądam jej zdjęcia, przelatuję listę znajomych, może kogoś odnajdę …Patrzę i patrzę i myślę sobie, że ładnie wygląda, ale nie wiem, co u niej słychać, przelatuję parę postów, zdjęcia dzieci, a może to już wnuki? Pies, jakiś mężczyzna powtarza się na paru fotkach, może pierwszy mąż, a może partner? Ładny dom. Jej? Wynajęty? A może kupiła? Jakoś dużo pytań się znalazło…Nie mam innego wyjścia, moja ciekawość nie zaśnie niezaspokojona, wyjmuję telefon i już po chwili słyszę znajomy głos:

– Oj, to Ty! Jak się cieszę, że Cię słyszę! Kawa? Koniecznie! Jutro? Oczywiście!

Szykuję się na spotkanie z dawno niewidzianą koleżanką, babskie ploty w kawiarence na osiedlu. Czekam grzecznie, popijając swoją kawę i przeglądając fejsa. I to jest! O rany! Dobrze, że wrzuciła parę zdjęć, bo bym jej nie poznała! Nie, no nie jest tak źle, ale oczy jakieś zmęczone, buzia rozpromienia się, gdy mnie widzi, odwzajemniam ten uśmiech i już wiem, że FB to tylko piękny widoczek, otoczka, taki nasz mały świat na pokaz, gdzie wszyscy są piękni, młodzi i bogaci, gdzie można się ukryć przed rzeczywistością. Oczy zmęczone życiem, bo te dzieci ze zdjęcia to jej wnuki, którymi się opiekuje na stałe, gdy ich rodzice pracują, a że maluchy są niezwykle żywe, kręgosłup ledwo już wytrzymuje, a córka i tak ma do niej pretensje, że nie tak je wychowuje, że nie tak karmi, nie tak ubiera, nie tak…Pracujesz zawodowo- pytam. Nie, jestem na rencie ze względu na kręgosłup właśnie. A nie możesz, choć raz nie pojechać po wnuki? Jeden dzień dla siebie? Przecież za chwilę, te twoje ukochane wnuki nie będą się miały, z kim bawić, bo ty nie będziesz mieć siły na choćby jeden ruch. A, wiesz, nie pomyślałam o tym.

Facebook – piękny obrazek, rozmowa z koleżanką- rzeczywistość. Świat nie jest czarno-biały, nic nie jest jednoznaczne. Nigdy nie wiesz, co siedzi w drugim człowieku, dopóki ci nie powie, a czasem nie powie, bo się boi, bo się wstydzi swojej słabości, bo nie wie jak zostanie oceniony…

Wracam na Fejsa. Jakoś inaczej patrzę teraz na profil koleżanki. A oglądając zdjęcia, zauważam, że trzymając jedno z wnucząt na rękach, opiera się mocno o wysoką, stabilną szafkę w kuchni. By ulżyć kręgosłupowi. Teraz to widzę. I rozumiem.

Facebook jest kopalnią wiadomości o świecie i znajomych, dalszych i bliskich, ale to od nas zależy, co tam znajdziemy, zobaczymy i wybierzemy dla siebie. A i tak nic nie zastąpi kontaktu z drugim człowiekiem. Ten uśmiech i pyszna kawa, bezcenne!