Chciałam się w Wami podzielić niecodzienną sytuacją jakiej byłam świadkiem. Pewnego dnia, całkiem niedawno, poszłam do apteki, rozumiecie zima się zbliża i trzeba zrobić zapasy lekarstw, na katar, przeziębienie, i takie tam 🙂 Przed apteką siedział duży pies, na moje niewprawne oko, owczarek niemiecki, ale serio, ogromny. Siedział spokojnie i czekał na właściciela, który jak się później okazało był w aptece i kupował dla psa leki wzmacniające 🙂 jakby były mu potrzebne :). OK, wracam do historii, otwieram drzwi od apteki, a obok mnie przebiega roześmiana dziewczynka w wieku około 3 lat. Wyminęła mnie i podeszła do tego ogromnego psa. Uśmiech nie schodził jej z twarzy kiedy stanęła przed zwierzakiem i zaczęła mu się przyglądać. Pies początkowo nie był nią zainteresowany, bardziej skupiał swoją uwagę na drzwiach apteki, czekając zapewne aż pojawi się jego Pan. Dziewczynka, niezrażona brakiem zainteresowania ze strony psa, wyciągnęła rękę i uwaga teraz najlepsze… wsadziła swoją małą rączkę do paszczy psa. Myślałam, że mi serce stanie, dobrze że przy aptece byłam :). Serio, widok był zatrważający. Dziewczynka szczęśliwa, trzymająca rączkę w psiej gębie i co się dzieje, na pysku psa, zamiast agresji czy kłapnięcia szczękami, rysuje się zdziwienie i zastyga w bezruchu. Ogromny pies nie wie co ma zrobić, więc trzyma mordę otwartą z rączką dziewczynki w środku. Na ten moment z apteki wychodzi matka dziewczynki i właściciel psa. Na ich twarzach malują się odmienne uczucia. Wyobraźcie to sobie: dziewczynka uśmiechnięta od ucha do ucha, pies ani drgnie i dalej się dziwi, nie kuma o co chodzi, matka z właścicielem w przerażeniu nie wiedzą co mają robić, a ja stoję, jak ostatnia kretynka i obserwuję całość sytuacji, oczywiście również jestem w szoku. W końcu dziewczynka wyjmuje rękę z psiego pyska i klepie zwierzaka po głowie, trochę wyglądało to jak gest “dzięki, że nie odgryzłeś mi ręki” :), ale to nie koniec historii, bo po “podziękowaniach” pies chyba też chciał mieć trochę radochy z tego wydarzenia, więc przewrócił się na plecy i odsłonił cały brzuch do drapania, oczywiście dziecko niewiele myśląc i wykorzystując chwilę szoku matki i właściciela zaczyna drapać psa po brzuchu, a ten cieszy się jak głupi 🙂 Po otrząśnięciu się z szoku, matka zabrała dziecko, a właściciel psa, na szczęście obyło się bez krzyków i pretensji, efekt szoku działał nadal, a ja mogłam kupić to po co przyszłam.
Ogromny pies, mała dziewczynka i z pozoru niebezpieczna sytuacja pokazały mi, że jeśli się niczego nie boisz i masz efekt zaskoczenia po swojej stronie to strach ma tylko wielkie oczy i można je wyłupić :).